Koleżanka zmienia pracę. Tak się złożyło, że po trzech miesiącach okresu próbnego nie wynegocjowała oczekiwanej podwyżki. Do tego doszedł “przewrót” w życiu prywatnym i nieoczekiwana oferta pracy z pobliskiego dużego miasta za dwa razy wyższą pensję, na wyższym stanowisku z perspektywami rozwoju.
Ona szczęśliwa ale nie do końca. Bo wokół narzekania i niewypowiedziane na glos komentarze:
– jak ona mogła? jak śmiała?!!? pracę jej daliśmy, ciepłą posadę, o której wielu marzy; a tu taka wdzięczność!
– no nie…znów trzeba będzie przejąć dodatkowe obowiązki…pewnie niekogo na jej miejsce nie znajdą…no i nikt nie przypatrywal się, co ona robi i jak teraz jej obowiązki będziemy realizować?
– a niech idzie…przekona się, jak jej tam “dobrze” będzie…żeby jej ta zamian bokiem nie wyszła…w sumie…zawsze może tu wrócić…chyba..
A ja taaaak popieram jej niespodziewaną decyzję. Co może spotkać młodą, wykształconą osobę na progu kariery w firmie, gdzie księgowość to dział pomocniczy, a koleżanki z pokoju wcale miłością do cyferek i VATów nie pałają? Popieram ją!!
A jeszcze bardziej jej zazdroszczę. Nie lepszej pracy, wyższych zarobków czy awansu. Zazdroszczę jej nowego – miejsca, ludzi, zadań, wrażeń.
Jestem w tym samy miejscu od ponad roku. Nawet nie wiem, kiedy ten czas przeleciał. Dokładnie – “przeleciał”. Nie przeżyłam go intensywnie, nie przyniósł nowych wrażeń, nowych emocji.
Co dalej?
3 komentarze
Niech nie słucha zawistników. Wyższa pensja, wyższe stanowisko, możliwy rozwój – nie ma co się zastanawiać!
nie_taka_zla – nie posłuchała i poszła..a ja dalej i mocniej zazdroszczę 🙂
Zazdroszczą jej, że to nie im się taki fuks trafił! 😉