Życiowo

Zaległości

21 grudnia 2012

Przyszedł czas na nadorbienie zaległości. Trochę mnie tutaj nie nie było. A to wszystko przez te Święta. Naprawdę! Ale po kolei.

Epizod I: Podróż. PL przywitała nas 7 grudnia wieczorem temperaturą porażającą. Nie mnie porażająca było zachowanie obsługi lotniska wojskowego. Panowie w ramach powitania przetrzymali nas na solidnym mrozie przez dwadzieścia minut. Może nie wiedzieli, że my tak już od 10 godzin w podróī, w pozycji na Toffika, w nieogrzewanym samolocie transportowy (do transpostru sprzętu nie ludzi – przeznaczonego). Ale…co nas nie zabije, to nas wzmocni – przeżyłam Afganistan, przeżyję i to.

Epizod II: Zdążyć!!!! Jestem chyba jedną z nielicznych osób, która nie lubi Bożego Narodzenia. Tak już mam. Na swoją obronę (bo zdarzają się często ataki na mojąbuntowniczą postawę) nie mam nic. No bo czy wytłumczeniem może być fakt, że Święta kojarzą mi się tylko z wielką nerwówą, wielkim sprzątaniem, wielkimi zakupami, wielkim gotowanie, wielkim jedzeniem, a na koniec wielkim zmęczeniem. I wszystko to – poza ostatnim – pod hasłem „bo nie zdążymy przed Świętami!!!“ I co będzie jeśli nie zdążymy? Odwołają? Przesuną? Dopuszczą nas do nich warunkowo? Nie lubię świąt!

Epizod III: Stolica zawodow. A jakże  – pojechałam. Nie powiem żeby opcja tego wyjazud mnie zachwycała ale konieczność uregulowania swojego życia zawodowego wymagała tego kroku. Jechałam z myślą: „To tylko formalność…wszystko już ustaliłyśmy w email’ach…krótka rozmowa i po wszystkim“. Wracałam z kłębowiskiem myśli typu: „@^$%!!##%^&&&*&DFDSW!##$%!!!!!!!!!!!!!! (czyt. Ustalenia z emaili nijak miały się do obecnej styuacji…rozmówczyni chyba o nich zapomniała…jechałam żeby się przejechać!!!!!!!!!!!) Jeśli dodać do tego fakt, że trzygodzinną podróż powrotną odbyłąm w nieogrzewanym wagonie.. Eh…nic już nie dodaję…

Epizod IV: Zakupy.  Prawie dwa dni na nie poświęciłam. Ogołociłam moją kartę płatniczą, straciłam resztki cierpliwości w centrach handlowych. Niech mi ktoś powie, że mu się prezent nie podoba!!!

Epizod V: Sprzątanie. Cały rodzicielski dom ogarnęłam w dwa dni. W konsekwencji drugiego dnia padłam na ryjek ze zmęczenia z katarem i konkretnym przeziębieniem – Merry Christmas! A pewna Perfekcyjna Pani Domu pewnie i tak znajdzie jakieś niedociągnięcia.

Epizod VI: Zdrada. Co zrobił mój najwiernieszy elektroniczny biały przyjaciel z logo nadgryzionego jabłuszka po przylocie do PL? Zastrajakował i trafił do serwisu. Po kilku dniach panowie serwisowi zwrócili przyajciela (za drobną opłatą 500PLN) ale po formacie….bez Office…bez programu do obróbki zdjęć…bez duszy!!!!

Epizod VII: Obecnie. Siedzę w fotelu i piszę. Przyaciel (już doposażony) na kolanach, Połówek – chory – w łóżku. Przede mną wizja ostatniego przetarcia kurzu….ubranie choinki….trzymanie nerwów na wodzy…dwa dni Świąt i….upragniony odpoczynek J

Podobne wpisy

2 komentarze

  • Reply fusilla 23 grudnia 2012 at 13:06

    Zatem Spokojności Świątecznej życzę!
    I Zdrowia na Nowy Rok!

  • Reply maiyah 23 grudnia 2012 at 20:19

    też ich nie lubię 🙂

  • Skomentuj artykuł


    The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.