– A wy gdzie się poznaliście?
– A gdzie dzisiaj poznają się ludzie?
– W pracy?…
Nie, nie bedzie o pracoholizmnie – chociaż na to mógłby wskazywać przebieg rozmowy- w pierwszej kolejności. Będzie o miłości prze internet- bo o tym też była rozmowa. Bo ja tego nie rozumiem. Mamy XXI wiek. Każdy korzysta z telefonu komórkowego z tysiącem aplikacji (ciężko to urządzenia nazwać już tylko telefonem). Praktycznie we wszystkich domach jest komputer czy laptop. “Otacza” nas sieć WiFi. Z rodziną na drugim końcu świata komunikujemy sie za pomocy Skype. Powoli zapominamy o SMSach – wszach jest chat na Facebook’u. Biletów na samolot nikt już nie kupuje tradycyjnie – robimy to przez portale internetowe, z wykorzystaniem internetowej bankowości. On-line robimy zakupy i kupujemy książki (już nie papierowe ale e-booki). Dobrze nam z tymi udogodnieniami, prawda? Dlaczego w takim razie robimy wielkie oczy, gdy dowiadujemy się, że jakaś para, tworząca od lat fantastyczny związek poznała się przez internet? Co złego w tym, że dwoje ludzi przed pierwszym spotkanie twarzą w twarz wymienia się setkami emaili? Kiedy zrozumiemy, że po drugiej stronie monitora niekoniecznie czai się wielbiciel szybkich numerów czy życiowy nieudacznik, który nie potrafi poznawać ludzi w “realu”?
3 komentarze
A Bożena się wcale nie dziwi.
Bo jej się wydaje, że tacy ludzie, piszący do siebie – często dłuuugo – nieraz są bardziej otwarci i szczerzy wobec siebie. Poznają się doskonale, zanim zobaczą “okładkę”. I czy nie wychodzi to w rozrachunku lepiej niż jakby taka Bożena poznała w kawiarni zabójczego przystojniaka, który po piątej randce okazałby się palantem?
zgadzam się z Bożeną w 100% !
Mnie nie dziwi! Mam koleżanke, która tak poznała swego lubego, a że są oboje po przejściach, długo budowali to, co teraz jest sczęśliwą, paczworkową rodziną!