Dzisiaj będzie temat lekko niewygodny i mało blogowy. Wiara. Myślę, że to takie trochę tabu, o którym mało kto chce na blogach pisać (nie myślę tutaj oczywiście o profesjonalistach – dziennikarzach czy felietonistach, którzy często specjalizują się wręcz w tej tematyce). Bo przyznajcie sami – jak często spotykacie się z tą tematyką w blogach, na które zaglądacie? Ja osobiście w ostatnim czasie natknęłam się na to „zjawisko” dwa razy. Najpierw na blogu Kameralnej, która dzieląc się z czytelnikami swoją radością z długo wyczekiwanej ciąży, zaznaczyła, że nigdy nie traciła nadziei i wie, że to, czego właśnie doświadcza, to dar od Boga. O wierze wspomina też FlyNerd w poście o wegańskiej święconce (jak widać, weganin to niekoniecznie ateista).
A dlaczego ja zdecydowałam się na ten temat? Natchnęła mnie lektura artykułu w Dużym Formacie (do przeczytania tutaj). Jest to wywiad z katolickim księdzem, Zbigniewem Czendlikiem. Polakiem, którego wysłano na misje do Czech i został tam proboszczem. Przyznam, że pierwszy raz o nim usłyszałam, chociaż jak wynika z wywiadu, u naszych południowych sąsiadów jest postacią dosyć popularną (wielu modli się o jego nawrócenie – daje do myślenia, prawda?).
Co takiego szczególnego w postaci księdza Czendlika? Na pewno jest nieszablonowy. Jak sam mówi, od dziecka unika uniformizacji i w związku stroni od sutanny. Wg niego, ksiądz powinien świecić nie koloratką ale przykładem. I chyba właśnie o to chodzi. Często spotykamy się przecież z opinią, że jakim autorytetem może być ksiądz, który nie zna prawdziwych problemów czy jak on może zrozumieć biednego, skoro sam rozbija się mercedesem. (Tutaj aż się prosi przywołać obraz papieża Franciszka w używanym Golfie). Sami przyznajcie – co bardziej skłania do działania – słuchanie, gdy ktoś mówi i poucza czy patrzenie jak ten ktoś działa nic nie mówiąc?
W kolejnych akapitach wywiadu można przeczytać o tym, jak Czendlik chciał zmienić kościół w bibliotekę, a wcześniej zabronił parkowania w nim rowerów. Jedno i drugie spotkało się oczywiście ze sprzeciwem. Nie ukrywa, że jego liberalizm nie wszystkim się podoba. Bo tak już chyba jest, że zgodnie z obowiązującym schematem, ksiądz powinien być bez skazy, konserwatywny i głoszący odgórnie ustalone poglądy. Ale czy taki ksiądz może być autorytetem? Gorąco polecam wywiad, a sama czekam na polskie tłumaczenie książki czeskiego proboszcza pt. „Bóg nie jest automatem do kawy”. A na koniec jeszcze jeden cytat z Czendlika, który bardzo mi się spodobał:
„Podobnie osoby bez przerwy skupione, by nie zgrzeszyć, bez przerwy to podkreślające, nie zauważają wielu spraw. Umyka im na przykład radość wiary i relacji z Bogiem. Można je porównać do konsumentów, którzy kupując jedzenie, patrzą jedynie na wartość energetyczną produktu. Nieważne, czy to smaczne, ważne, że ma mało kalorii. Myślisz, że tacy ludzie w ogóle czerpią radość z jedzenia?”
4 komentarze
Niestety tacy księża to jednak mniejszość ciągle 🙂
No niestety :/ Ale ważne, że zdarzają się takie perełki 🙂
Dziękuję za wspomnienie!
Nie słyszałam o tym księdzu, a bardzo ciekawa postać. Skojarzyła mi się przy tej okazji afera zeszłoroczna z księdzem na siłowni. Śmiać mi się chciało, że media to rozdmuchały. Co w tym takiego, że ksiądz oprócz modlitwy może też mieć jakieś zainteresowania. Tym lepiej, w takiej koloratce w życiu nie trafi do niektórych bywalców siłki, a jak sobie razem podźwigają i nagle padnie temat co robisz w życiu – wow, ksiądz tutaj i początek ciekawej rozmowy… ;D
Oczywiście. w końcu ksiądz to też człowiek. A może, „przede wszystkim” człowiek?