Nie pamiętam kiedy ostatnio zarwałam noc dla książki. O ile się nie mylę, ostatni taki przypadek…to była trylogia Millenium Stiega Larssona czyli 2010 rok. Jakby nie było – 3 lata spokojnego snu. Aż do ubiegłego tygodnia, kiedy w ręce trafił mi “Sekret Genezis” Toma Knoxa. W recenzjach porównywany do Dana Browna, w mojej opinii, delikatnie go przewyższył. Dlaczego? Bo jest tajemnica z mroków dziejów, nie tak “oklepana” jak dzieje Templariuszy. Jest główny bohater ale w liczbie mnogiej. Jest wartka akcja w kilku różnych miejscach globu. I to co dla mnie najważniejsze – prawda historyczna i tajemnica osadzone w naukowych realiach.
Na koniec krytyka: zbyt obrazowe przedstawienie zbrodni.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy