Niesiona falą zachwytu nad debiutancką powieścią Toma Knoxa “Sekret Genzis”, bez zawahania rzuciłam się na jego drugą powieść, która wedle zapowiedzi miała być równie, a nawet bardziej ekscytująca. No i klapa. Thriller z mroczną historią w tle przestał intrygować, główni bohaterowie stali się przewidywalni, podobnie jak zakończenie – bez zaskoczenia. Czego nowego dowiedziałam się z “Rytuału babilońskiego”? Że “Znamion Kaina”, tego samego autora, już nie przeczytam. I za to te 2 punkty.
Moja ocena: 2/10
Brak komentarzy