Uuuu…. ale się uśmiałam po tym. Taka sytuacja…Dziewczynka jest z facetem od półtorej roku, w związku na odległość. Spotykają się w weekndy, czasem ona przyjeżdża do niego na dłużej do “tej obskurnej kawalerki z gołą żarówką”. Kocha go chyba nad życie i planuje z nim przyszłość, skoro myśli o zaręczynach, wyobraża sobie jak mogłyby wyglądać i nie może się ich doczekać. Aż pewnego wieczoru…BACH!! Facet pyta czy ona za niego wyjdzie. I co ona na to? Żali się, na forum internetowym, że nie było romantycznie, że bez ładnego pierścionka, że niebo się nie otwarło i nie sypnęło płatkami róż. Na koniec dochodzi do wniosku, że chyba jednak go nie kocha, no bo….TAKIE OŚWIADCZYNY?!!!? Czasem wstyd mi za mój własny rodzaj żeński. Nie ze względu na zachowania czy oczekiwania ale z powodu wrodzonego zaniku mózgu.