Browsing Tag

Muzeum Żydowskie w Berlinie

Dla ciała

Do zobaczenia w Berlinie. Muzeum Żydowskie

17 marca 2018

Dzisiaj pozostaniemy w klimacie poniedziałkowego wpisu. Przeniesiemy się tylko z Polski do Berlina i odwiedzimy Muzeum Żydowskie w tym mieście. Od razu zaznaczam, że mogę być stronnicza w ocenie ale uwielbiam to miejsce. Byłam tam już wiele razy, ale z każdą wizytą zachwyca mnie tak samo. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba i zechcecie je odwiedzić.

Zaskakująca jest już sama historia placówki. Pierwsze berlińskie muzeum żydowskie powstało w 1933 roku i zostało otwarte na tydzień przed dojściem Hitlera do władzy. Należy pamiętać, że przed drugą wojną światową, Żydzi stanowili duży procent  mieszkańców Berlina, była to głównie inteligencja. Oczywiście po dojściu nazistów do władzy muzeum zostało zamknięte, a jego zbiory zniszczone i splądrowane. Ponownie zostało otwarte w 1978 roku, a w obecnej formie możemy je odwiedzać od stycznia 1999 roku. Już sama siedziba placówki to dzieło sztuki samo w sobie. Zaprojektował go sam Daniel Liebskind nawiązując do kształtu nieregularnej, spłaszczonej gwiazdy. Jest to oczywiście nawiązanie do symboliki judaizmu. Tych symboli jest z resztą wiele w samej bryle budynku i jego planie. Najbardziej chyba daje do myślenia jedna z pustych przestrzeni zajmowanych przez instalację Menasze Kadiszmana – to kawałki metalu w kształcie ludzkich twarzy wykrzywionych w krzyku, po których trzeba przejść na kolejne ekspozycje. Naprawdę daje do myślenia.

Na poszczególnych piętrach budynku zaprezentowano całą historię judaizmu, ze szczególnym uwzględnieniem historii żydów berlińskich. Możemy zobaczyć eksponaty związane z praktykami religijnymi, takie jak świeczniku chanukowe czy menory, liczne święte księgi czy modlitewniki. Dużą część ekspozycji poświęcono życiu codziennemu i publicznemu. Przechodząc przez kolejne sale możemy zobaczyć jak wyglądało przygotowywanie posiłków (naczynie podzielone zgodnie z zasadami koszerności), jak spędzano czas wolny czy świętowano kolejne ważne etapy życia – akcesoria związane z zawieraniem małżeństwa, obrzezaniem czy Bar Micwą.

Osobną część poświęcono na zaprezentowanie żydowskich korzeni czyli wszystkiego co związane z religią i Ziemią Obiecaną od czasów króla Dawida. Zapoznanie się z tą ekspozycją pozwala dostrzec z jak starą i bogatą w tradycje religią mamy do czynienia.

Oczywiście są też eksponaty z czasów nowożytnych. Wśród tych nie mogło zabraknąć rzeczy związanych z prześladowaniami i Holocaustem. Listy więźniów obozów koncentracyjnych, plakaty nawołujące od bojkotu żydowskich sklepów, bele materiału z nadrukiem gwiazd Dawida, które Żydzi mieli obowiązek nosić. Wszystko to, tuż obok ekspozycji przedstawiającej życie wyznawców religii mojżeszowej przez 1930, tworzy obraz przejmującej historii.

Pisząc o kolejnych eksponatach mam na myśli nie tylko konkretne przedmioty ale też instalacje, multimedia czy nagrania audio-video, których w muzeum zgromadzono bardzo dużo. Pozwala to lepiej zapoznać się z historią narodu wybranego, a jednocześnie sprawia, że zwiedzanie nie jest nużące. A o nudę w muzeach łatwo. W przypadku tego, twórcom udało się zainteresować wszystkich. Przyjemnie było obserwować grupy nastolatków ze skupieniem i zainteresowanie wsłuchujące się w opowiadania przewodnika.

Poza części dydaktyczną, na terenie budynku  mieści się sklep, w którym można kupić niemal wszystko, co związane z historią i obrzędowością. A w bistro położonym przy przeszklonym patio, zjeść ciepły obiad czy ciastko do kawy.

Muzeum czynne jest codziennie, od 10:00 do 20:00. Bilety kosztują odpowiednio 8€ normalny i 3€ ulgowy.

Filozoficznie Życiowo

Kolejny taki marzec

12 marca 2018

Staram się nie poruszać na blogu tematów politycznych. Nie komentować sytuacji wywoływanych przez rządzących w kraju, w którym nie mieszkam ale którego paszport i obywatelstwo posiadam. Nie pisałam tutaj nawet o tak ważnym dla mnie temacie jakim jest „babska sprawa” w Polsce i zaglądanie kobietom do majtek, przez tych, którzy najmniej są do tego upoważnieni. Ale tym razem sytuacja mnie przerasta i napisać muszę. 

Mam wrażenie, że w Polsce nie tylko odrodził się ale też fantastycznie się ma antysemityzm. Pięćdziesiąt lat temu, gdy z kraju wypędzono tysiące osób wyznania mojżeszowego, stanowiących znaczną część elity intelektualnej, sytuacja się powtarza. Jest dla mnie sytuacją nie do pomyślenia, że ludzie, którzy wtedy, w marcu 1968 roku, postawieni pod ścianą, zdecydowali się jednak na pozostanie w Polsce, dzisiaj zadają sobie pytanie, czy dobrze zrobili. Że znów przeżywają ten sam dramat – własna ojczyzna się ich wstydzi, wypiera, nienawidzi?… To jakaś farsa, że historia, zamiast być nauczycielką życia jak napisał Cyceron, zwyczajnie lubi się powtarzać.

Jestem za młoda by pamietać tamten marzec. To było sporo przed moim urodzeniem. Ale pamiętam jakie wrażenie zrobił  na mnie obejrzany w liceum film „Marcowe migdały”. W jakimś stopniu zadecydował, że wybrałam te, a nie inne studia w Katedrze Judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pięć lat, które tam spędziłam pozwoliły mi dobrze poznać temat. Z każdym kolejnym rokiem i kolejnymi obchodami rocznic takich jak wyzwolenia obozu Auschwitz, nabierałam przekonania, że to już nowy, lepszy świat. I świat jest normalny i cywilizowany i nikt nikogo z kraju wypędzał nie będzie.

Ale ja głupia byłam. I chyba nadal jestem odwiedzając nałogowo Muzeum Żydowskie w Berlinie, gdzie cały czas tłumy i takie przejęcie na twarzach zwiedzających. Ostatnio pomyślałam, że muszę odwiedzić też warszawskie POLIN Muzeum Historii Żydów Polskich. Bo pewnie niedługo je zamkną. A eksponaty odeślą do Izraela. Za potwierdzeniem odbioru. Bezzwrotnie.