Odbyłam wczoraj ciekawą obserwację. Miała miejsc na trasie Łysa Polana Parking – Morskie Oko; Morskie Oko Schronisko i droga powrotna. Temat obserwacji (niezamierzonej!!!): “Polak wypoczywa”.
Najpierw okoliczności łagodzące, a później wnioski czyli moje “ale” 🙂
Ja wiem, że:
– droga do Morskiego Oka to 9 km asfaltu i nie każdy musi korzystać z wyznaczonych skrótów w postaci kamiennych stopni
– nie każdy jest wytrawnym turystą-wspinaczem i powinien mieć obuwie, odzież i akcesoria marki Quechua, Bergson czy inna Salewa
– w dzień taki ja wczoraj (ciepły, słoneczny, wręcz upalny) każdego męczy pragnienie
– wypad do Morskiego Oka to ma być relaks
Ale….
– nawet po tym asfalcie tuptać w sumie 18 km w (i tu wymienię tylko te rodzaje obuwia, które na własne oczy zobaczyłam): japonki, baleriny w opcji skurcz, czółenka na 3 cm obcasie w komplecie ze skarpetą frotta, kozaki z futerkiem w opcji oficerki do kolana
– ekwipunek zapakowany w : torebka skórzana damska, reklamówka Biedronka, reklamówka Alma, aktówka męska, torba na laptopa
– na ugaszenie pragnienia: “Mam nadzieję, że w schronisku browar jest”; “No ale żeby nic mocniejszego tutaj nie mieli…”, “Tylko Tyskie…a Żubr?…”, “No ja to się zaopatrzyłem” (i oczom widzów ukazuje się przywieziona bryczką lodówka turystyczna z alkoholem wszelakiego rodzaju
– wypowiedzi: “Długo jeszcze? (to od pana, który dystans pokonał bryczką), “Dlaczego tak daleko?” (dziewoja prezentująca stringi na barkach swojego chłopaka) i już u celu: “To tu leżaków nie ma? Na kamieniach mam siedzieć?”, “Tutaj nie ma nic co jedzenia!!” (stołówka w schronisku i menu typowo schroniskowe na 40 pozycji w tym kwaśnica na żeberku, placki ziemniaczane czy schabowy)
I spostrzeżenie końcowe:
– pogoda sprzyjała rozbieraniu to się rodacy rozebrali i pokazali to i owo, przyznam, że ja też jakieś boczki i oponki posiadam ale…Moi Drodzy…jesteśmy narodem otyłym!!!!!
A to na pocieszenie