Planowałam zacząć wiosną czyli przełom marca i kwietnia. Ale, że wiosna już jest (nie wiem jak u Was, ale na Dolnym Śląsku już zielono) to i ja przyspieszyłam aktywność. Wczoraj wieczorem wybrałam się na pierwsze w tym roku zewnętrzne bieganie. Pierwsze kilometry już za mną, katar jest, małe zakwasy są – sezon rozpoczęty. Do tego dojdzie jeszcze joga i ….tym się nie chwaliłam. Moje nowe odkrycie to masaż bańkami chińskimi w wykonaniu zaprzyjaźnionej masażystki. Nie powiem, żeby był super przyjemny i bezbolesny, bo nie jest i nie o to w nim chodzi. A o co chodzi? Żeby zniknęła pomarańczowa skórka! Oczywiście nie znika ale….po trzech masażach jest prawie niewidoczna. Liczę, że po kolejnych dwóch będzie zupełnie niewidoczna. A wtedy może nawet się pochwalę światu nowym image moich udek! 🙂