Eliminacja mięsa z diety, którą wcielam w życie to nie jest moje pierwsze zetknięcie z wegetarianizmem. Miała już kiedyś etap bezmięsny. Działo sie to we wczesnej młodości – czytaj “studia”. Skończyło się szybko i boleśniej. Z prostej przyczyny. O ile pilnie przestrzegałam niejedzenie potraw i produktów mięsnych, o tyle nie dbałam o to, by dietę uzupełniać. Jak łatwo się domyślacie moja morfologia poszybowała w dół. Wyniki miałam fatalne, a kondycję jeszcze gorszą. Chcą nie chcą, po roku zrezygnowałam z wykluczania mięsa z posiłków. Mając jednak w pamięci dobre samopoczucie z początków tamtego okresu, postanowiłam zrobić powtórkę. Tym razem jednak racjonalną.
Moja obecna dieta, uwolniona od produktów i potraw mięsnych (jem ryby i nabiał) jest zdecydowanie zdrowsza. Bogata w warzywa, owoce a przede wszystkim kasze i produkty sojowe jest w pełni racjonalna. Skąd to wiem? Sprawdzam. Nie chodzi bynajmniej o przygotowywanie poszczególnych posłów z wagą i tabelą kalorii i wartości odżywczych w ręce. Na to nie mam czasu. No, czasem coś zważę – bo moja waga w oku często szwankuję; zdecydowanie bardzie miarodajne są dla mnie określenia: łyżka, łyżeczka, szklanka, plaster. Na szczęście jest coś, co pomaga mi w racjonalnym odżywianiu, nie pochłaniając mojego czasu i energii. I co ważne – jest zawsze pod ręka czyli w telefonie. To aplikacja Fitatu. Dostępna zarówno na Androida jaki i iOS. Określana jest jako najszybszy licznik kalorii i jest to prawda. Dla mnie jednak największą jej zaletą jest licznik wartości odżywczych. Jak to działa w praktyce?