Zasłyszane:
– Mamy zjazd klasowy.
– O, fajnie. Kiedy?
– Za dwa tygodnie.
– A gdzie? Już jakiś plan macie?
– A tutaj, na miejscu. Na początek będzimy mieli mszę, później na obiad idziemy.
– Od mszy zaczynacie?
– Tak. Bo wiesz, jeden chłopak z naszego rocznika to księdzem został.
– Który to? Bo jakoś nie kojarzę.
– No Piotrek X., taki blondyn wysoki.
– A…ten przystojniak? No on jak marzenie był. I na księdza poszedł…Przecież nic mu nie brakowało…
No właśnie. Taki ładny, przystojny, mądry – genetyk by powiedział: “Idealny material na przedłużenie gatunku”. A tu bach – taki pech. Księdzem został. I teraz ja już wszystko rozumiem – to jest brak równowagi. Gdyby duchownymi zostawali kulawi, brzydcy i mało inteligentni, nie byłoby problemów typu pedofilia, romans gospodyni z proboszczem czy zakochane z wikarych nastolatki 🙂
A dla tych, którzy się ze mną nie zgadzają to