Browsing Tag

atrakcje turystyczne

Do zobaczenia W podróży

Jeśli nie Berlin, to….Oslo

6 listopada 2022

Niemiecki, październikowy długi weekend (1-3.10) spędziłam w Oslo. Wypad o tyle spontaniczny, że bilety kupiłam jakieś dwa tygodnie wcześniej; podobnie było z rezerwacją noclegu. Stolica Norwegii była już wcześniej na mojej „liście marzeń” ale nie plasowała się na niej jakoś wysoko. Po prostu była. A że trafił się luźniejszy weekend i bilety w sensownej cenie… why not.  I tak wylądowałam w Oslo.

Na początek minimum spraw organizacyjnych.  O tym, że miasto Muncha jest drogie, wie każdy. Chociaż muszę przyznać, że byłam mile zaskoczona. Najdroższy (proporcjonalnie do standardu) okazał się nocleg. Za trzy noce w 4-osobowym pokoju koedukacyjnym w hostelu zapłaciłam około 150 euro. Nie brałam pod uwagę innej opcji noclegowej mając na uwadze fakt, że to tylko 3 noce i to dosłownie noce, bo dnie spędziłam zwiedzając miasto. A robiłam to bardzo intensywnie, w czym pomogła mi karta/aplikacja Oslo Pass. Znam to udogodnienie z innych miast, m.in. lokalnie z Berlina, i nigdzie nie wypada to tak korzystnie, jak w stolicy Norwegii. Wybrałam opcję 48h w cenie 655 koron, co dało mi: możliwość korzystania z transportu publicznego na terenie miast (nie obejmuje komunikacji z lotniskiem), wstęp do 30 muzeów i zniżki do wybranych restauracji. Biorąc pod uwagę, że wstępy to muzeów, to koszt średni 100-120 koron, naprawdę warto. A teraz do rzeczy czyli – do zobaczenia w Oslo. Moja lista będzie bardzo subiektywna – w końcu przyjechałam tutaj głównie dla Edzia ale może Was zainspiruję. Zaczynajmy:

1) Opera

Z zewnątrz można się nią zachwycać całą dobę, wchodząc nawet na dach. Wstęp do holu, który też zachwyca, jest bezpłatny, w określonych godzinach. Opera jest stosunkowo nową atrakcją Oslo i sądzą po liczbie fotografujących ją turystów – bardzo popularną. Przyznam – uległam czarowi miejsca.

Opera w Oslo

Opera w Oslo

2) Muzeum Muncha

Kolejna „nowa” atrakcja. Nowa w sensie architektonicznym, ponieważ sama placówka mieszcząca dzieła malarza istniała już dawno, jednak w zupełnie innym miejscu i budynku. Dopiero niedawno, w 2021 roku, otwarto nową siedzibę, mieszczącą się w bezpośrednim sąsiedztwie wspomnianej wyżej opery. Muzeum zachwyca już bryłą, o zbiorach nie wspomnę. Ponad 1000 obrazów, czterokrotnie więcej rysunków, nieskończona ilość grafik. Można popaść w zachwyt. Uwaga! Można tutaj zobaczyć „Krzyk” ale w wersji czarno-białej. Nie jest ona chyba aż tak popularna, ponieważ większość zwiedzających, nie zatrzymywała się przy niej na dłużej. Ja poświęciłam jej nieco więcej czasu, chociaż najbardziej zachwyciła mnie tutaj „Gwieździsta noc”

Muzeum Muncha

Muzeum Muncha

3) Muzeum Narodowe

Nie wiem, co mam napisać. Chyba tylko: „Idźcie i oglądajcie”. To kolejna „nowość” na mapie Oslo. W obecnej lokalizacji i budynku od zaledwie kilku miesięcy, ponieważ otwarto je 11 czerwca 2022. Warto było czekać. 113 tysięcy metrów kwadratowych, 90 sal i 6500 eksponatów, a wśród nich on. Tak, ten właściwy „Krzyk” ale też mój van Gogh, a dokładnie jego „Autoportret z okaleczonym uchem”.

Autoportret z okaleczonym uchem

Autoportret z okaleczonym uchem

4) Deichman Bjørvika – Biblioteka Publiczna

Kolejne, nowootwarte „wow”. I do tego bezpłatne. 6 pięter, 13 tysięcy metrów kwadratowych i 450 tysięcy książek; do tego filmy, nagrania, przestrzenie wspólne, drukarki 3D, a nawet maszyny do szycia i instrumenty. Szał!

Deichman Bjørvika

Deichman Bjørvika

5) Muzeum Narciarstwa i skocznia Holmenkollen

Nie, nie lubię zimy, skoków narciarski, nie cierpię Żyły ani Stocha. Nie była nawet nigdy na Wielkie Krokwi, która mieści się 30 km od mojego rodzinnego domu. Chciałam po prostu zobaczyć to coś. I zobaczyłam. Podobało mi się – szczególnie widok z góry. „Chapeu bas” w stronę wszystkich, którzy dobrowolnie siadają na tym najwyższym stopniu.

Skocznia Holmenkollen

Skocznia Holmenkollen

5) Muzeum Statku Polarnego „Fram”

Jak już wspomniałam - nie lubię zimy. A co za tym idzie - Antarktyka to tez nie moja bajka. Ale już statki - jak najbardziej. Dlatego możliwości obcowania z jednym z nich osobiście, nie mogłam sobie odmówić. A obcować można bardzo blisko, bo muzeum to tak naprawdę głównie statek, który obudowano ekspozycją. Sam „Fram” robi niesamowite wrażenie, a możliwość wejścia na niego i zobaczenia „jak to było”, pozwala lepiej poznać historię Roalda Amundsena.
Statek polarny „Fram"

Statek polarny „Fram”

Poza tymi wymienionym wyżej miejscami odwiedziłam również inne. Nie będę Was jednak zasypywać informacjami o Muzeum Żydowskim czy Morskim (dla mnie interesującymi) czy Muzeum Kon-Tik (dla mnie bez szału - weszłam, bo i tak czekałam na autobus). Oslo nie pozwoli się nudzić nikomu - tutaj każdy znajdzie coś dla siebie, nawet wielbiciele biblii. To idealne miasto na weekendowy city-break. 
Berlin Do zobaczenia W podróży

Do zobaczenia w Berlinie. Muzeum Barberini

24 stycznia 2020

Dawno nie podróżowaliśmy, a że zbliża się weekend, mam kolejną propozycję.  Podpięłam ją pod kategorię „Berlin” ale tak naprawdę to Poczdam. Myślę, że większość turystów odwiedzających to miejsce, przyjeżdża do Poczdamu przy okazji Berlina. A szkoda, bo to naprawdę interesujące miasto. Ale do rzeczy – zapraszam do poczdamskiego Muzeum Barberini.

Muzeum Barberini

             Muzeum Barberini

Można powiedzieć, że to jedno z najmłodszych muzeów w regionie. Zostało założone w styczniu 2017, a inicjatorem jego powstania jest Hans Plattner. Zbiory to z resztą prywatna kolekcja tego niemieckiego przedsiębiorcy. Zebrał on tutaj około osiemdziesiąt obrazów takich sław jak Monet, Reinor czy Munch.  W muzeum organizowane są też tematyczne wystawy czasowe. Sama odwiedziłam Barberini, gdy prezentowane były tam (i są nadal) mało znane obrazy van Gogha. W lutym będzie można zobaczyć krajobrazy Moneta, a w czerwcu orient oczami Rembrandta. Jak widać, organizatorzy bardzo się starają, by wystawy prezentowały sztukę z najwyższej półki. Doceniają to odwiedzającym muzeum. Sama była tam w poniedziałkowy ranek. Na kilkanaście minut przed otwarciem, do wejścia ustawiła się już spora kolejka. Druga, jeszcze większa powstała przed wejściem dla grup zorganizowanych. I niech mi ktoś powie, że ludzie nie chodzą do muzeów.

Wróćmy jednak do Barberini, a dokładnie do samej siedziby palcówki, bo to osobna historia. Barokowy pałac przy Alter Markt wzorowany jest na rzymskim Palazzo Barberini. Pomysłodawcą było oczywiście Fryderyk II Wielki. Początkowo w pałacu mieściła się restauracja i browar; później mieszkania czynszowe i biura kulturalnych organizacji poczdamskich. W czasie drugiej wojny światowej, Barberini został doszczętnie zrujnowany. Odbudowano go w latach 2013-2016 ze środków przekazanych przez Hansa Plattnera.

Muzeum czynne jest od 10:00 do 19:00, we wszystkie dni tygodnia poza wtorkiem. Bilet normalny kosztuje 14 €, ulgowy – 10. Obiekt jest w pełni dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych.

Do zobaczenia W podróży

Jeśli nie Berlin, to…może Poznań i Muzeum Historii Ubioru?

17 października 2019

W ramach odkrywania Polski zza zachodniej granicy trafiłam do Poznania. Miasto dla mnie mało znane. Tak naprawdę byłam tam raz, jakieś 13 czy 14 lat temu i kojarzyłam tylko Stary Browar i niezliczone ronda i mosty. Nie powiem, żebym miała jakiś sentyment do stolicy Wielkopolski. Co nie zmienia faktu, że postanowiłam Poznań odwiedzić. 

Od razu powiem, że pierwotne wrażenie pozostało. Nie zakochałam się, nie zaiskrzyło między nami. Niemniej jednak uważam, że warto tam pojechać i pobyć 2-3 dni, by zobaczyć ICHOt i Muzeum Narodowe, przespacerować się po Ostrowie, zjeść w Hyćce i zobaczyć prawdziwą perełkę czyli Muzeum Historii Ubioru

 

To ostatnie zrobiło na mnie wielkie wrażenie, pomimo tego, że jest stosunkowo małe i mieści się w trzech pomieszczeniach, na parterze kamienicy przy ulicy Kwiatowej 14. Jest mało widoczne z ulicy, uwagę zwracają jedynie okna przysłonięte tematyczną zasłoną. Jednak po wejściu do środka odbywa się natychmiastowa podróż w czasie w krainę koronek, krynolin i gorsetów. 

Na manekinach zobaczyć można kobiece stroje z XIX wieku. Są to suknie domowe, wizytowe, dzienne, letnie, jedwabne, bawełniane, a nawet wełniane. Prawdziwe cudeńka. Część z nich to oryginały, inne to rekonstrukcje wykonane osobiście przez Panią Annę Moryto, która jest właścicielką zbiorów i całego Muzeum. Jak dziwnie by to nie zabrzmiało, jest to prawda. Muzeum jest bowiem placówką prywatną. Może właśnie dlatego, tak zachwyca i ciężko z niego wyjść, szczególnie jeśli ma się okazję zapoznać z ekspozycją w towarzystwie Pani Anny. 

Jak już wspomniałam, muzeum jest stosunkowo małe powierzchniowo, jednak bardzo „bogate w treść”. Kolekcję ubiorów uzupełniono planszami prezentującymi dodatkowe elementy ubioru, czy sama suknie na historycznych postaciach. By dobrze zapoznać się z historią ubioru i wszystkim eksponatami, sugerują zaplanować godzinną wizytę. A najlepiej umówić się z autorką kolekcji, która chętnie opowie o swojej pasji. 

Informacje praktyczne:

 – muzeum czynne jest w czwartek i piątki w godzinach 11:00 – 15:00 oraz w soboty i niedzielę od 11:00 do 17:00

 – bilet normalny kosztuje 12 PLN, ulgowy 8 PLN; możliwe jest zwiedzanie z przewodnikiem

 – kolekcja cały czas się rozrasta, a co za tym idzie, ekspozycja będzie się zmieniać – już na najbliższe miesiące zaplanowano ekspozycje poświęcone modzie męskiej

 – więcej informacji na stronie internetowej placówki: https://xixgallery.com