Browsing Tag

arabskie klimaty

arabskie klimaty Dla ciała Zdrowo

Z arabskiej kosmetyczki – mydło Aleppo z czerwoną glinką

27 sierpnia 2018

Uzupełniałam ostatnio swoją domową kosmetyczkę, a raczej półkę z kosmetykami. Kilka rzeczy się skończyło, kilka skończy się na dniach, a jeszcze inne trzeba było już wymienić. I tak drogą kupna nabyłam w drogerii internetowej między innymi nową rękawicę Kessa (ze starej po roku zrobiła się już mufka), mydło Savon Noir i jedną nowość  – mydło Aleppo.

O rękawicy  i czarnym mydle już tutaj pisałam. Nie będę się powtarzać. Chociaż… Tej rękawicy wróżę dłuższy żywot. Jest nieco mniejsza niż poprzednia przez co nie „lata” na dłoni i wydaje się bardziej mięsista. Jak będzie w dłuższym użytkowaniu – zobaczymy. Mydło Savon Noir też nie różni się od tego, które już miałam. To inny producent – tym razem Mohani ale konsystencja, zapach i skład ten sam.

Nowością dla mnie jest mydło Aleppo i o nim napiszę więcej.

Zacznijmy może od tego, że podążyłam utartym szlakiem i sięgnęłam po kolejny kosmetyk z Bliskiego Wschodu, a dokładnie z Syrii. Mydło Aleppo d setek lat wytwarzane w rejonie Aleppo (stąd nazwa) – obecnie, ze względu na sytuację polityczną i społeczną, produkcję, a raczej jego wytwarzania, przeniesiono do Turcji i Tunezji. Receptura i proces wytwarzania nie uległ jednak zmianie. Tak jak za czasów Fenicjan, którzy to jako pierwsi używali mydła Aleppo jako środka myjącego, powstaje z czterech składników. Są to: oliwa z oliwek, olej laurowy, ług sodowy z wody morskiej i sama woda. Proces powstania jest długi. Obejmuje między innymi gotowanie w temperaturze 200 stopni prze trzy dni ale najdłużej, bo niemal rok trwa „leżakownie” gotowych kostek. W tym czasie zewnętrzna warstwa wchodzi w reakcję z tlenem i powierzchnia kostki zmieni barwę na jasno żółtą, podczas gdy w środku jest nadal zielone, a raczej – oliwkowe.

Zastosowanie mydła zleży od ilości procentów czyli zawartości oleju laurowego, który ma działanie antyseptyczne. Im jest go więcej, tym działanie silniejsze. Do pielęgnacji i zabiegów kosmetycznych stosuje się kostki z maksymalnie 40%, a i do tego należy skórę przyzwyczaić. Kosmetyk zlecany jest przy cerze problematycznej, trądzikowej ale też wrażliwej na składniki chemiczne – powstałe z naturalnych składników nie wywołuje reakcji alergicznych.

Sama mam cerę bardzo wrażliwą i do tego naczynkową, dlatego wybrałam opcję z mniejszą niż 5% zawartością oleju. Mydło delikatnie złuszcza martwy naskórek pozostawiając skórę gładką i jędrną. A o naczynka dba czerwona glinka, którą mydło wzbogacono. Czym jest i jak działa?

Czerwona glinka zwana też Rhassoul to substancja w 100% naturalna, o pochodzeniu wulkanicznym. Pozyskiwana jest w jednym miejscu na ziemi, u podnóża Atlasu w Maroku. Podobnie jak mydło Aleppo znana była już starożytnym, a Beduini używali jej do mycia włosów i twarzy. Jest bogata w magnez, krzem,potas, glin i żelazo. Dodana do syryjskiego mydła tworzy idealną kompozycję do codziennej pielęgnacji.

W moim przypadku mydło Aleppo z czerwoną glinką Rhassoul sprawdza się jako środek do mycia twarzy i całego ciała. Jak na razie – po tygodniu stosowania – nie mogę narzekać. Skóra jest gładka, promienna, a przede wszystkim pozbawiona niedoskonałości, co w moim przypadku jest o tyle ważne, że niemal wszystko mnie uczula.

Jak sami widzicie, mydło Aleppo to kosmetyk uniwersalny i niemal idealny. Niemal –  ponieważ ma jedną wadę. Przez zawartość czerwonej glinki pozostawia zacieki na mydelniczce, umywalce itp. Ale biorąc pod uwagę, że są one koloru czekoladowego, a mydło poza tym ma same zalety – nie można narzekać.

Na koniec jeszcze kilka słów o formalnościach. Mydło, podobniej jak pozostałe kosmetyki, kupiłam w internetowym sklepie Helfy. To połączenie informacyjnego portalu „kosmetycznego” z platformą zakupową specjalizującą się w kosmetykach naturalnych. W ofercie można znaleźć naprawdę wszystko, czego potrzebuje wielbiciel kosmetycznego Orientu. A to wbrew pozorom ważne – „orientalnych” drogerii internetowych na rynku jest sporo, jednak rzadko zdarza mi się kupić wszystko czego potrzebuję, w ramach jednego zamówienia. A tutaj to możliwe. No i samo zamówienie. Przy jego składaniu zaznaczyłam, by ograniczono do minimum opakowania/folie/papiery zabezpieczające przesyłkę i tak też się stało. Paczka była naprawdę „less-waste”. A o tym, że dotarła bardzo szybko i sprawnie wspominać chyba nie muszę. Sam sklep zaś gorąco polecam.

Powyższy post nie jest artykułem sponsorowanym. Nie otrzymałam za niego wynagrodzenia, nie jest to barter. Powstał ponieważ uważam, że fajne rzeczy trzeba promować. A Helfy jest fajne 🙂

 

arabskie klimaty Dla ciała Zdrowo

Naturalnie z włosem czyli depilacja pastą cukrową

6 sierpnia 2018

W odpowiedzi na zainteresowanie czytelników zrobiłam update mojego tekstu o pielęgnacji ciała tradycyjnymi metodami. Dzisiaj idę za ciosem i będzie o depilacji pastą cukrową. Z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że ta metoda jest nadal mało popularna i ciężko znaleźć salon, który by się w niej specjalizował. Jest to jeden z niewielu zupełnie naturalnych i bardzo „zero-waste” sposobów na usunięcie zbędnego owłosienie. I jeszcze jeden powód – egoistyczny – pochwalę się, bo sama trafiłam na idealnie słodki salon, o którym chciałabym Wam opowiedzieć ale o tym później. Na początek sięgnijmy do korzenie.

Nadmierne owłosienie zaprzątało głowy pań (i panów!) już w starożytności. Archeolodzy znaleźli dowody na to, że już Egipcjanie z epoki faraonów depilowali całe ciało (również głowę) wykorzystując do tego  krem złożony z wody, cukru, cytryny, oliwy oraz miodu. Mieszkańcy Hellady postawili na tradycyjne golenie z wykorzystaniem ostrych muszelek i kamyków. Dla jednych i drugich ważne był efekt czyli ciało czyste fizycznie  i duchowo. Depilacja była swego rodzaju rytuałem oczyszczenia. Nieco inny stosunek do czystości w wymiarze cielesnym mieli nasi przodkowie z epoki średniowiecza… No cóż…Nowe czasy, nowe mody. Nie poddali się tym trendom jednak nigdy muzułmanie szczególnie z Bliskiego Wschodu, dla których depilacja była czynnością naturalną, jedną z zasad zgodnych z religijnym życiem. Zapis na ten temat znajdziemy również w Koranie:

„Zostało dla nas ustalone, że przycinanie wąsów, obcinanie paznokci, usuwanie włosów spod pach, golenie włosów łonowych, nie powinno być zaniedbywane dłużej, niż czterdzieści nocy” (cytat ze źródła)

Zapis, do którego stosowali się wyznawcy islamu, okazał się przydatny również dla innowierców. Co więcej, nieświadomie stosują się do niego nawet osoby niewiele mające wspólnego z religią. Depilacja to zabieg powszechny jak wizyta u fryzjera czy manicure. Golimy, depilujemy, wyrywamy, traktujemy laserem. Metod jest wiele. Dla mnie najciekawsze jest to, że ta jedna z najstarszych i najbardziej naturalna, wciąż jest tak mało popularna. Naprawdę ciężko znaleść dobry salon, który specjalizuje się w „cukrowaniu”. Zgadza się, w kilku kosmetycznych „sieciówkach” depilacja pastą cukrową jest dostępna. Niestety, często traktowana jako dodatek przegrywający w przedbiegach z woskiem czy laserem.

      

Ja miałam szczęście. Trafiłam na salon, który specjalizuje się tylko w depilacji pastą cukrową. Dziewczyny nie robią nic innego poza słodzeniem klientom. To ELLA Sudio Depilacji Cukrem. Sama odwiedziłam oddział w Szczecinie ale ELLA słodzi też w Poznaniu i Warszawie (czekam na Wrocław i Berlin ;). Przyznam szczerze, że wybrałam się z pewną obawą. Nie przekonywała mnie informacja, że studio działa bez wcześniejszego umawiania klientów. Obawiałam się, że będę musiała czekać. Nic z tych rzeczy. Zostałam obsłużona od razu. Pani w recepcji poinformowały, że nawet w godzinach szczytu oczekiwanie trwa maksymalnie 30 minut. Jeśli chodzi o sam zabieg – tutaj pełen profesjonalizm. Jestem bardzo marudnym i wymagającym klientem i ciężko mnie zadowolić. ELLi się udało. Nie mam żadnych zastrzeżeń. Dlatego między innymi powstał ten wpis.

Rozczarowanych, którzy spodziewali się szczegółów na temat samego zabiegu zapraszam na stronę internetową  studia i profil na FB czy Instagramie, gdzie wychodząc naprzeciw ciekawości klienta, ELLA udziela odpowiedzi na wszystkie pytania. Nawet te, które mnie samej nie przyszły do głowy. Tak że dziewczyny i chłopaki – słodzimy! Bo to przede wszystkim naturalne.

 

Powyższy post nie jest artykułem sponsorowanym. Nie otrzymałam za niego wynagrodzenia, nie jest to barter. Powstał ponieważ uważam, że fajne rzeczy trzeba promować. ELLA użyczyła tylko zdjęć do jego potrzeb.