Tęskniłam już za nim. Komisarz Erik Winter jakoś mi się zapodział między przygodami Drużyny A i innymi skandynawskim stróżami prawa. Gdy odkopałam w swoim czytniku “Ostatnią zimę” baaardzo się ucieszyłam. Szczególnie mając w perspektywie 6 godzin w podróży. Wystarczył. 10 to m przygód goeteborskiego wielbiciela whisky wciąga od pierwszej strony. Są trupy, oczywiście zupełnie ze sobą nie powiązane. Jeśli świat nowobogackich Szwedów. Jest goeteborska zima i klimat bożonarodzeniowy, a w tle słoneczne Costa del Sol. Czyli wszystko po staremu – w najlepszym klimacie. A zakończenie?… Totalnie zaskakuje. Mam nadzieję, że “Ostatnia zima” nie jest końcem serii.
Moja ocena: 10/10