Pisałam już kiedyś, że “prześladuje” mnie ostatnio Afryka. Z każdej strony atakuje mnie obrazami, dźwiękami, informacjami. Dzisiaj przeatakowała mnie książką. Jakiś czas temu zamówiłam w amerykańskiej księgarni wysyłkowej dwie książki o Izraelu. Dzisiaj odebrała przesyłkę, a w środku – jedna książka o Izraelu i “Mały książkę” Exupery’ego w suahili…. I co ja mam o tym myśleć? Sprawdziłam – zamówienie było złożone poprawnie. Czyżby nie było mocnych na Afrykę?
“Mały Książę” w suahili to “Mwana Mdogo Wa Mfalme”
4 komentarze
WoW!!!! ;-))))))
No no 🙂 Nic tylko uczyć się suahili (a może już umiesz? ;))
Fristerinne! Gdyby moja mama widziała do czego mnie namawiasz…. Ona już odlicza dni do mojego urlopu, w nadzieji, że do Afganu nie wrócę, a co dopiero Afryka 🙂
Mnie by się ten egzemplarz Małego Księcia przydał, gdyż zbieram wydania w różnych językach. W suahili nie mam jeszcze 😉
O.