W niedzielę minął rok od mojego przylotu do Ghazni. Dacie wiarę? Te dwanaście miesięcy przeleciało jak szalone. Rok to chyba dobry czas
do podsumowań. Ale co ja mam napisać? Sama nie wiem. Pobyt tutaj wiele mnie nauczył, na pewno zdystansował, pozwolił spojrzeć inaczej na wiele spraw. Może najprościej będzie wypunktować:
– straciłam totalnie pokorę wobec życia – nabrałam przekonania, że jeśli czegoś się bardzo chce, można to osiągnąć
– wiem, że trzeba bardzo uważać z marzeniami – lubią się spełniać w najmniej oczekiwanym momencie
– przekonałam się, że świat tak naprawdę nie ma granic – nawet Afganistan jest w zasięgu ręki
– poznałam fantastycznych, “nienormalnych” ludzi
– przekonałam sie jak ważni są przyjaciele (w tym przypadku – przyjaciółka)
– wiem już, że najważniejsza jest satysfakcja z pracy, a nie nazwa stanowiska i kolejne awanse
– nauczyłam się, że nie ma sensu planować – wszystkie strategie biorą w łeb w zetknięciu z moją i afgańską rzeczywistością 🙂
2 komentarze
Podpisuję się pod pkt, pomijając ten o przyjaźni.
różnie w życiu bywa; ja przekonałam się, że wystarczy jeden ale prawdziwy 🙂