W ostatnich dniach miałam sposobność odwiedzić przedszkole w Ghazni. Jakoś wcześniej nie było możliwosci. A że dobiegł końca kolejny projekt, który polegał m.in. na zagospodarowaniu dziedzińca przy przedszkolu – okazja się na nadarzyła. W czasie wizyty udało się porozmawiać z panią dyrektora przedszkola. Z każdym wypowiadanym przez nią zdaniem, moja buzia wyrażała większe zdziwienie. Otóż, na całe Ghazni (około 140 tys. mieszkańców) istnieją 2 (słownie: dwa) przedszkola, w tym jedno prywatne. Informacjao tyle istotna, że prywatne – oznacza, że dla grupy kilkudziesięciu dzieci. Natomiast przedszkole publiczne, które miałam okazję odwiedzić, przymuje dziennie około 300 dzieci (słownie: 300!!!!!!). Dzieciaki przychodzą na średnio 4 godziny, otrzymują ciepły posiłek, bawią się, uczą (czyt. w formie zabawy poznają pierwsze litery). Wszystko to dzieje się pod opieką…..6 nauczycielek. Po szybkim przeliczeniu okazuje się, że na jedną naczycielkę przypada około 50 dzieci. Pani dyrektor, zapytana czy to aby dobre proporcje, była wyraźnie zaskoczona możliwością innej opcji. Hmmm…nie posiadam dzieci w wieku przedszkolenym i nie jestem pewna ale polska norma to chyba 10 małych osóbek na jedną “panią”. Jak widać – co kraj, to obyczja, a raczej “norm”. A jak widać na zdjęciach poniżej, najmłodsi mieszkańcy Islamskiej Republiki Afganistanu ie sprawiają wrażenia cierpiących
2 komentarze
Nawet sobie tal myślę, że gdyby ich była setka na panią, też byłyby wniebowzięte!!! :-)))
U mnie średnia dzieci na panią w publicznych przedszkolach – podobna. W publicznych szkołach zresztą też. Klasy 40 czy 50 osobowe są normalne. Ale prywatnych “montessori” – bardzo dużo.
Ale i podejście do “opieki nad dzieckiem” bardzo się różni od “zachodniego”, więc rozumiem zdziwienie pani dyrektor.
Może jest trochę jak w Pakistanie, że dzieci słuchają starszych sto razy bardziej niż ich “europejscy koledzy”? Sama chyba nigdy taka nie byłam, oczy mi się okrągłe robią, jak widzę, że można tak kogoś nauczyć.