W Guzikowie raz w tygodniu pojawia się “Objazdowy szmateks”. Przyjeżdżam pani samochodem wieloosobowym, wypchanym workami z odzieżą różnej maści. Rozkłada się z rzeczonym asortymentem w centralnej części Guzikowa (muszę przyznać, że robi to z wprawą i zręcznością wieloletniego biwakowicza), a mieszkanki Guzikowa buszują w stosach ubrań do woli. Instytucję “Obwoźnego szmateksu” uważam za bardzo trafną:
a) nie każdy ma fundusze na zakupy w galeriach i butikach, albo możliwość dotarcia do takowych
b) zakup ubrań dla nieletnich, którzy niszczą, wyrastają i brudzą na potęgę, w opcji “szmateks” nie rujnuje budżetu
c) ubrania szmateksowe przeszły już tyle cykli prania, że możemy mieć pewność co do ich rozmiaru i formy po kolejnym pobycie w pralce
Sama korzystam z opcji “Obwoźnego szmateksu” w sytuacji, gdy potrzebuję ubrań “na zniszczenie”. Tak wyposażyłam się jadąc np. do Afganistanu, ze świadomością, że tam ani spodni, ani T-shirtów oszczędzać nie będę, a tym bardziej nie będę zabierać ich z powrotem do Polski. Myślę, że argumentacją jak najbardziej logiczna. Ale…nie rozumiem TEGO – i tu dwa zasłyszane dialogi/wypowiedzi:
Pani 1: Byłam w “Objazdowym szmateksie”
Pani 2: I co kupiłaś:
Pani 1: Z 5 ręczników. Takie duże były, i zupełnie nie zniszczone!
(mój niemy komentarz: “A co? Skończyły się Pani nagle ręczniki?” Skądinąd wiem, że Pani 1 mam w domu Himalaje ręczników; może kolekcjonuje?)
Pani X: Byłaś w “Objazdowym szmateksie”?
Pani Z: No pewnie! (tonem, który mówi, że nieobecność na wydarzeniu to faux-pas)
Pani X: A co kupiłaś?
Tutaj następuje prezentacja zakupów, której towarzysz wymian opinii
Pani X: A to takie podniszczone…a to wyciągnięte….a to ma dziurkę, o widzisz tutaj!
Pani Z: No wiem…ale to trzy złote kosztowało! Nawet gdybym miała nie nosić, to szkoda było nie kupić!
1 Komentarz
Ja nie mam zaufania do tego, co ktoś nosił. Trudno! Ale przemawia do mnie konieczność, gdy sa dzieci, i tak jak Ty do Afganistanu kupowałaś!