Wariatkowo od samego początku takie, że nie miałam czasu napisać, jak przebiegła podróż itd. Już streszczam. Wystartowałam o 8:25 z Krakowa, a o 18:32 (lokalnego czasu czyli 1 godzinę do przodu w stosunku do Polski) byłam już w Addis Abebie. Z przesiadką i godzinną przerwą we Frankfurcie, poszło bardzo szybko, szczególnie, że to 5358 km.
Pierwsze dwie doby spędziłam w stolicy, widoki – jak na zdjęciach z poprzedniego wpisu. Jakby to powiedziała moja kuzynka: “Szału nie ma, głowy nie urywa”. Addis Abeba to jeden wielki plac budowy. Buduje się tutaj wszystko – drogi, biura, bloki, domy. Szczerze? Jakoś mnie to miasto nie porwało. Zobaczymy – może “na wsi” będzie lepiej 🙂
Żeby nie było chaosu, a także żeby niczego nie pominąć, wpisy będą hasłowe, w miarę możliwości uzupełniane zdjęciami.
Brak komentarzy