Wbrew tytułowi, nie będzie o szlacheckim pochodzeniu ale o okresie. Menstruacji, miesiączce, „tych dniach” kiedy kobieta cała w skowronkach chętnie idzie na zakupy, by przymierzyć setki par białych spodni, umawia się na wieczorne wyjście ze koleżankami, chętnie biega w obcisłych legginsach, ewentualnie wywija na parkiecie z figlarnie powiewającą spódnicą, która ukazuje jej białe majtki. Tak przynajmniej tą rzeczywistość obrazują reklamy dodając jeszcze slajdy z podpaską polewaną błękitnym płynem z probówki albo animację tamponu, który też powiększa się od niebieskiej cieczy znikąd.
A teraz rzeczywistość. Czyli w większości przypadków tabliczka czekolady, koc, kanapa, książka i Netflix. Tak to najczęściej wygląda. Są siłaczki, które radzą sobie bez tych wspomagaczy. Ale ich też dotyczy ciąg dalszy czyli krew koloru czerwonego i tampon tudzież podpaska. Norma i standard, które znam z autopsji. Nie walczyłam z tym, bo to przyroda nieunikniona. Niemniej jednak od kiedy stałam się przewrażliwiona na punkcie ekologii, minimalizmu i wszelkich less-waste, mocno zaczęłam się zastanawiać nad drugą stroną medalu czyli zużytymi materiałami higienicznymi i ich powstawaniem.
Zacznijmy od początku czyli od produkcji. Tak naprawdę nie wiemy z czego powstają. Na opakowaniu nie ma „składników” ani opisu procesu wytwarzania. Nie wiesz, co sobie pakujesz w majtki albo jeszcze głębiej. Skądś jednak bierze się ich śnieżnobiały kolor, delikatna struktura i przyjemny zapach. W przypadku tamponów to chlorowana bawełna. W przypadku podpasek…plastik. No tak, nic innego. Miły, ładny i delikatny ale jednak sztuczny. To początek. A jeśli to plastik, to ile będzie się rozkładał? Co z niego powstanie w wyniku spalania? Sami widzicie, że nie wygląda to dobrze. Szczególnie, że – jeśli wierzyć statystykom – zdrowa kobieta zużywa w ciagu całego życia 15 000 tamponów lub podpasek. Góra śmieci. Bynajmniej nie niebieskich 😉 Dlatego zaczęłam szukać alternatywy i tak trafiłam na trzy opcje: bambusowe tampony wielokrotnego użytku, tampony-gąbki również wielokrotnego użytku, bawełniane podpaski również wielokrotnego użytku i kubeczek menstruacyjny. Pierwsze trzy opcje odpadły bez testowania. Jakoś nie jestem w stanie wyobrazić sobie wielokrotnego używania tamponu czy prania wkładki z podpaski. Nie będę negować ich skuteczności czy wpływu na środowisko naturalne, bo zwyczajnie nie przerobiłam tematu na własnej skórze.

Kubeczek menstruacyjny wielokrotnego użytku
Mogę się jednak wypowiedzieć na temat kubeczka, który przetestowałam i po testach używam. Na początku nie byłam do końca przekonana i wydawało mi się, że to raczej mało skuteczne i awaryjne rozwiązanie. Pomijam wątpliwości pt. „Jak to założyć?!?!?…” Zaryzykowałam jednak i kupiłam. Aplikacja nie jest trudna. Nie będzie tutaj filmiku instruktażowego, plansz i slajdów. Szczegółowa instrukcja jest dołączona do kubeczka. Podobnie jak woreczek, a często też mały pojemnik, w którym należy kubeczek wyparzyć przed i po cyklu stosowania. A w trakcie? Wystarczy mycie w bieżącej wodzie i regularne opróżnianie. I jest ok. Nie cieknie, nie uwiera, nie odstaje, nie podrażnia, nie ląduje w śmietniku po jednym użyciu, nie jest bielony chlorem. Powstaje z silikonu medycznego, który jest co prawda materiałem sztucznym, niemniej jednak biorąc pod uwagę jego wielokrotne użycie, nie tak uciążliwym dla środowiska, jak wytworzenie tamponu czy podpaski. Jest tylko jeden feler. Niezależnie od tego jaki kubeczek wybierzecie, zbierająca się w nim krew nigdy nie będzie niebieska 🙂
Będę szczęśliwa jeśli ten post przekona chociaż jedną osobę to przetestowania alternatywy dla tradycyjnych środków czystości. Nie ważne, czy to będzie kubeczek, bawełniana podpaska czy bambusowy tampon. Ważne, by nie wylądowało to w śmieciach po jednym razie. A może już testujecie czy używacie? Chętnie poznam Wasze opinie.
8 komentarzy
Dzięki za wpis, bo właśnie się zastanawiam nad wymianą środków higienicznych, na takie, które beda mniej szkodliwe dla srodowiska 🙂
Brawo Marta! Kubeczek to idealne rozwiązanie. Bardziej „eko” w tym temacie już się nie da – nic nie wyrzucasz, nie pierzesz. Tylko myjesz i wyparzasz.
Od dłuższego czasu się przymierzam do przetestowania kubeczka, ale podchodzę do tego jak pies do jeża. Pewnie zupełnie niepotrzebnie.
Skąd ja to znam 🙂 To kolejny dowód na to, że obawiamy się nieznanego. Dlatego zapraszam do akcji: „Oswój kubeczek” :):):):):)
Już jakieś pół roku temu dałam się przekonać do kubeczka. Co prawda trochę mi zajęło wybranie odpowiedniego modelu i firmy. Zdecydowanie ułatwiły mi ten wybór filmy Pink Candy . To są dwie korzyści na raz. Po pierwsze mniej śmieci, których wyrzucanie zawsze boli. Po drugie komfort. W końcu nie mam odparzeń do folii zawartej w podpaskach. Tak jak napisałeś kubeczek też będzie śmieciem, jednak jego żywotność liczy się w latach, a grubość silikonu pewnie pozwoli na jego recykling.
Bardzo się cieszę, że przeszłaś na dobrą stronę mocy 🙂 Podejrzewam, że podobnie jak jak, byłaś pozytywnie zaskoczona jak łatwe było to przejście.
witam. szczerze? nie jestem przekonana … trochę brak mi słów by wyrazić czemu… Są już coraz częściej dostępne podpaski i tampony ekologiczne bez tych wszystkich okropnych dodatków, fakt są droższe, ale myślę że warto. pozdrawiam asia
Masz rację, tampony i podpaski ekologiczne są już częściej dostępne. Nie zawierają szkodliwych dla zdrowia substancji ale…po zużyciu stają się odpadkami i trochę czasu zajmuje ich rozłożenie. A kubeczek… 🙂