przedwyjazdowe czas zacząć. Właśnie wróciłam do domu (przywieziona prze Młodszego) z seris, spotkań, szkoleń, pouczeń i szczepień przedwyjazdowych. Te ostatnie szczeg ólnie dały się we znaki. Było i ch pięć za jednym rzutem, na wszystki chotoby świata chyba. Jedno ze szczepień to chyba na jakąś ciężką cholerę – całe ramie mam obrzęknięte 🙁 Ale jestem dzielna i przeżyłam. Dużo bardziej przeraża mnie waga i zawartość wielkiego worka, w który zostałam wyposażona. Ja rozumiem, że to na dłuższy okres, że eksptermalne warunki ale….do czego mogą mi się przydać polarowe kalesony (szt. 2) czy pędzel do golenia?…. Muszę to wszystko przemyśleć 🙂 A czas biegnie nieubłaganie. Jak to było Cytryna?… “Za tydzień o tej porze…” Sama nie wiem, będę.
Brak komentarzy