Zaczęło się nawet ciekawie. Stary dwór, a raczej posiadłość gdzieś w tytułowej Luizjanie. Opuszczony i niszczejący i on, wieli bohater, który pchany nieznaną siłą kupuje domostwo, by przywrócić mu świetność. Ale stare mury mają swoją historię i żyją własnym życiem. To życie jest bardzo ciekawe i intrygujące. Nie można tego niestety powiedzieć o książce, która zaczyna koncentrować się na szczeniackim zakochaniu głównego bohatera i jego wybranki, która po staropolsku “i chciałaby, i boi się”. Do ostatniej strony – mordęga.
Moja ocena: 0/10
Brak komentarzy