I znów skusiłam się na poradnik. Tym razme o stylu, modzie i ubieraniu opowiada Kolumbijka, której zasady dobrego stylu przekazała mama, a tata utwierdzał w przekonaniu, że podróże są wazniejsze od dzielenia pisemnego.
Nina Garcia powtarza to, co niby już wiemy – że zamiast 15 torebek, lepiej jedną ale solidną i uniwersalną. Że mała czarna to pierwszy filar kobiecej szafy. Że dresy to tylko na siłownię (już widzę zawidzione miny Perfekcyjnych Pań Domu). I że naprawdę sexy można wyglądać w dżinsach i białej koszuli. To wszystko już wiemy, prawda? Czym więc plusuje ta ksiażka? Lekkością, swobodą, przekazem. Zabawnym ilustreacjami, zapadajacymi w pamięć sentencjami.
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy