Życiowo

Na zachętę…

20 marca 2013

Uwilbiam to: siedzę sobie w kawiarni, piję herbatę, jem ciacho, czytam książkę a trzy laski przy stoliku obok wygłaszaja peany na temat uroków macierzyństwa:

 

       ja rodziłam półtorej doby

       położna gniotła mnie po brzuchu przez 45 minut, a druga ciągnęła małą za głowę

       ja chodziłam do szkoły rodzenia

       tylko pród naturalny, siłami natury

       brodawki pękają i bolą, bo mały je gryzie

       a mój mąż nie chciał porodu rodzinnego

       to jest taka dawka endorfin!

Już dawno określiłam się w temacie przekazywania genów – swoimi nie planuję się w ten sposób dzielić, a jeśli chodzi o endorfiny…ich źródłem będzie dla mnie wiosna i tabliczka czekolady!

Podobne wpisy

1 Komentarz

  • Reply maiyah 20 marca 2013 at 19:16

    Znam to z obserwacji! Nie znoszę takiego gadania :/, męęęęęęcząąąąąąąąąąąccccceeeeeeee, ble.

  • Skomentuj artykuł