Kolano się wprowadził. Naprawdę. We wtorek z rana zwiózł część swoich rzeczy i już zostaje. Najpierw do konca miesiaca. Na cały czerwiec wraca do Szwabii i od lipca już normalnie, regularnie zaczyna proces współlokatorowania. A póki co….wszędzie męskie rzeczy. Sczególnie w łazience…Tak, zaraz usłyszę, że jak mieszkał Połówek to też były. Tak, ale to były rzeczy Połówka. No właśnie…
A poza tym…szara nuda. No jeden “change” będzie – w przyszłym tygodniu zaczynam arabski, tzn. będę brała lekcję tego języka. W związku z tym ilość czasu przeznaczonego dotychczas na hebrajski ulegnie zmniejszeniu. Zobaczymy co z tego będzie.
Z Kolanem oczywiście wiąże się Ta Druga, z którą mieszka i jest (wg nomenklatury “fejsbukowej” – są w związku). Od wtorku Ta Druga rozpoczęła szkolenie,a konkretnie sterowanie poczynanimi Kolana. Szkolenie ma formę poleceń/komend: nie dotykaj mnie tak…nie śmiej się głośno…wyjdź z kuchni..idź do pokoju… Na moje pytanie skierowane do obojga odpowiada rzecz jasna Ta Druga. Kolano tylko przytakuje. Hmmm….znają się trzeci miesiąc…On dla niej przeprowadza się do Polski…Myślicie, że będę w przyszłym roku ciocią?
5 komentarzy
Podziwiam Cię za te języki. Ja jakoś nie mam motywacji, żeby drugiego języka (poza angielskim) się uczyć… Hebrajski, Arabski – dla mnie czarna magia
🙂 uspakajam – tych języków to już na studiach się uczyłam, więc teraz ta tylko reaktywacja; gdybym miała od podstaw zaczynać…nawet nie myślę 🙂
Lekka ulga 😉 ale i tak podziwiam. Dla mnie ich pismo to zwykle “szlaczki” 🙂
Ty po prostu jesteś zazdrosna:)
Ja?…no wiesz..w życiu 🙂 po prostu bardzo im kibicuję i liczę na happy end 🙂