Życiowo

Krakowska kwiaciarka

25 kwietnia 2013

Ktoś: Cytryna, a ty gdzie pracujesz?

Cytryna: Mam kwiaciarnię.

Ktoś: Swoją?!!?

Cytryna: Tak.

Ktoś: I co? Siedzisz tam całymi dniami i robisz bukiety?

Cytryna: No czasem tak. Ale częściej robi to Pani Milusia, którą tam zatrudniam

Ktoś: Masz pracownika??!!??!

Cytryna: Tak, Panią Milusię. Ona pracuje od poniedziałku do piątku, a ja w weekendy.

Podsumowanie myślowe Kogoś: eeee….Cytryna to w takim razie nie pracuje, no bo co może robić? Cały interes ogarnia jej Pani Milusia, robi bukiety, obsługuje klientów, wszystkim się zajmuje. A Cytryna posiedzi tam parę godzin, w weekendy, kiedy i tak nie ma ruchu. Całą robotę odwala za nią Pani Milusia, a jej tylko kasa spływa. I to pewnie spora, bo kwiaciarnia pod samym Wawelem. Taka to ma dobrze.

Podsumowanie myślowe Cytryny: Padam na twarz. Jestem na nogach od piątej rano. Dlaczego tak wcześnie? Musiałam zaopatrzyć kwiaciarnię. Wiesz, kwiatki tam same nie wyrastają. Trzeba jechać na giełdę kwiatową, najlepiej wcześnie rano i zrobić zakupy czyli przebiec te dwie hale ze zrobioną wcześniej listą i wybrać towar – dobry jakościowo, no i cenowo. Załadować do samochodu, dowieźć do kwiaciarni, rozładować i czasem rozpakować. Pani Milusia już sobie to poukłada ale i tak do dziesiątej mi schodzi w kwiaciarni, żeby wszystkiego doglądnąć, porozmawiać z Panią Milusią, dowiedzieć się co schodzi najlepiej, czego brakuje, czego więcej nie kupować. A czasem trzeba też zasugerować jej zmiany czy zwyczajnie zrobić zakupy w postaci np. miotły, która znów się złamała. Na szczęście obok kwiaciarni jest sklep spożywczy, więc bez zbędnej straty czasu mogę zrobić małe zakupy i zjeść śniadanie. Ale to i tak w biegu. Bo jeszcze bank, bo spotkanie z klientką, która zażyczyła sobie czarnej wiązanki na ślub. Skąd ja wezmę czarne, naturalne kwiaty? No i ta sterta faktur do rozliczenia zalegająca, na stole w kuchni. Byłabym zapomniała – jeszcze spotkanie z administratorem. Jest jakiś problem – będzie remont całego budynku i prawdopodobnie do trzech miesięcy muszę opuścić lokal. Nie chcę nawet myśleć, że pieniądze, które tu włożyłam zwyczajnie przepadną. A nowy lokal w dobrym położeniu ciężko znaleźć i nie ukrywajmy, to spory wydatek – na starcie i na bieżąco.

I tak to Cytryna leży i pachnie, a kwiaciarnia zapewnia jej spokojne, beztroskie i luksusowe życie 🙂

Podobne wpisy

3 komentarze

  • Reply mamamanka 25 kwietnia 2013 at 09:46

    Jeśli nie pracuje od 8 do 16 to się nie liczy 😉

  • Reply wojna_polsko_bawarska 25 kwietnia 2013 at 10:19

    Tak samo ci wszyscy prezesi. Wybywaja z firmy w południe na lunche i inne przyjemności. Przychodza do pracy kiedy chcą, mają asystentki, własny wypasiony gabinet, nikt im nie mówi co maja robić, jeżdzą na wakacje 2 x do roku… a nikt nie pomysli o tym, jak wielką odpowiedzialność i stres mają na codzień (tak, prezes może nawet iść do więzienia za swoje błędy, co Kowalskiemu raczej nie grozi) i większość przeciętnych Kowalskich nie pomyśli o tym, że to dzięki temu prezesowi oni mogą ponarzekać na 8h dzien pracy i co miesiąc mają konto zasilone wypłatą…

  • Reply fusilla 25 kwietnia 2013 at 15:45

    Bo takim ludziom, którzy “odwalają” swoja “szychtę” wydaje się, że prywatnym przedsiębiorcom to samo sie wszystko dzieje, a pieniążki “lecą do gąbki”!

  • Skomentuj artykuł


    The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.