Życiowo

Kompromis?…

6 marca 2013

– Prosze Pani!…Proszę Pani!…

– Tak?…

– Coś Pani zgubiła.

 – O, nawet nie zauważyłam. To nic ważnego, to tylko marzenia…… Ale dziękuję…

 

Ona ma pracę, może nie taką upragnioną ale satysfakcjonującą, w którą bardzo się angażuje. Jest młoda – z gatunku “piękni dwudziestoletni”. Realizuje się, spełnia, ma plany, które punkt po punkcie wciela w życie. Ma znajomych, z którymi spędza czas. Ale przede wszystkim ma marzenia. Ba, nawet wie, kiedy je zrealizuje. I w jaki sposób. Czas płynie. Ona zmienia pracę. Przychodzi i czas posuchy, kiedy z praca krucho. Ale ona uparcie trzyma się na powierzchni. Jestem dla niej pełna podziwu – że się nie poddaje, że ma siłę, że radzi sobie z tą trudną sytuacją. I wtedy pojawia się on. Fajny jest. Taki trochę egzotyczny ale twardo stąpający po ziemi. Zaangażowany ale z jasnym planem na życie. Na początku wydaje się, że zupełnie do siebie nie pasują. Że różne oczekiwania wobec życia, odmienne poglądy, przeciwstawne światopoglądy. Ale są razem.

Po pewnym czasie. Już nie ona i on ale oni. A raczej on i gdzieś w cieniu ona. Nie, on się nie zmienił. Jest nadal taki sam jak kiedyś. Wyrazisty, konkretny i zdecydowanie na tak. Tylko ona się jakby rozmyła. To tak jakby patrzeć najpierw na czarno-białą grafikę, która poraża kontrastami, a zaraz później spojrzeć na obraz Monet’a. Plany są nadal – ale już inne, praca – wiadomo, kryzys i trudno z nią, a za taką płacę jaką oferują, nie do końca warto. Marzenia – są nadal ale to największe już chyba nie do zrealizowania, bo on… 

Wiem, co mi zaraz napiszecie – że miłość, że związek, że kompromisy, że dorosłość, że dojrzałość. Ok, ale czy to wyklucza samego siebie?..

 

Podobne wpisy

1 Komentarz

  • Reply fusilla 6 marca 2013 at 22:14

    Nie, nie wyklucza, nawet nie powinno!
    Zawieszać na haku wszystko, co chciało sie dokonać, w imię tego, że druga, niby kochana osoba, chcę więcej? Nigdy! To tak, jakby od razu iść w niewolę!

  • Skomentuj artykuł