Na wczorajszej „imprezie“ (jeśli tak można nazwać obecność 5 osób na powierzchni 4 metrów kwadratowych, raczących się napojami zakazanymi), Połówek usłyszał od kolegi komplement życia: „Połówek, jaki ty jesteś ładny przy tej Guzikowiance. Gdyby nie ona – byłbyś taki brzydki“. Hmmm…. Pora na wnioski:
– nigdy nie twierdziłam, że jestem wybitną pięknością ale też nikt mi jeszcze mojej wątpliwej urody w twarz nie wytykał
– na pewenym etapie spożywania w człowieku rodzi się dogłębna szczerość
– to było chyba o jedną imprezę za dużo w tym towarzystwie; obiecuję tego nie powtarzać
Ps. Kolega ma lat 50+ ale to chyba nie jest okoliczność łagodząca
6 komentarzy
Zawsze można sobie wytłumaczyć, że jest się pieknym inaczej! ;-)))
Oj, ja jestem piękna – nie tylko inaczej…chodzi bardziej o kulturę?… A może ja staroświecka jestem :/
poznaliście się na wyjeździe? :))
ja nie z tych… 😛 wyjechaliśmy poznani, że tak powiem
@guzikowianka – kurcze samemu to chyba ciężko wyjechać na misję, no chyba że się musi. Z kimś znajomym albo bliskim jest na pewno łatwiej 😀 przeżyć zagramanicą.
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam ale pewnie coś w tym jest. Chociaż na całą polską społeczność bazową jesteśmy jedną z nielicznych par, które tutaj są razem