Język obcy. Kto z nas nie chciałby znać biegle przynajmniej jednego. Znajomość języka obcego niesie za sobą same korzyści. Otwiera przed nami świat – dosłownie i w przenośni. Możemy swobodnie podróżować bez obawy o barierę językową, oglądać filmy w oryginale czy szukać informacji w źródłach obcojęzycznych. Tak, znajomość języka obcego ułatwia życie. Co zrobić, by poczuć ten komfort? Opowiem Wam na własnym przykładzie.
W swoim życiu uczyłam się już – nie licząc polskiego – siedmiu języków. Wśród nich mogę wymienić angielski i niemiecki ale też tak oryginalne jak hebrajski czy jidysz. Ze wszystkich najlepiej poznałam i nadal władam angielskim. Zaczęłam się go uczyć w szkole podstawowej. Jednak tych początków nie mogę zaliczyć do udanych. Sposób nauki, a także postawa nauczyciela skutecznie zniechęciły mnie do nauki tego języka. Na kolejnych etapach edukacji nadal miałam kontakt z angielskim ale była to raczej smutna konieczność niż przyjemność.
Sytuacja uległa zmianie w momencie wyjazdu za granicę. Zostałam rzucona na głęboką wodę. Musiałam odnaleźć się w anglojęzycznym zespole. Byłam przerażona. Na początku. A po miesiącu – bardzo pozytywnie zaskoczona. Okazało się, że nie tylko rozumiem swoich współpracowników ale oni też nie mają problemów ze zrozumieniem mnie. Jak to się stało? Zadziałała metoda całkowitego zanurzenia w języku. Cały dzień po angielsku mówiłam i pisałam, angielskiego też słuchałam. Z czasem po angielsku zaczęłam myśleć. Nawet nie zauważyłam, gdy zaczęłam czytać książki w tym języku, oglądać filmy w oryginale czy rozumieć teksty piosenek. Angielski sam wszedł mi do głowy. Teraz, po kilku latach od tego eksperymentu pilnuję tylko, by mieć kontakt z językiem czytając, oglądając telewizję czy pisząc w tym języku.
A że apetyt rośnie w miarę jedzenia, postanowiłam nauczyć się kolejnego języka. Padło na niemiecki. Miałam z nim już kontakt w szkole średniej. Ba, zdawałam nawet z niemieckiego maturę. Ale na tym egzaminie nasz romans się zakończył. Wielki „come back” nastąpił początkiem tego roku, gdy sytuacja osobista spowodowała częste wizyty w Berlinie i konieczność komunikowania się z niemieckojęzycznymi znajomymi. Trzeba był przeprosić się z dawnym znajomym. Postanowiłam wykorzystać sprawdzoną technikę zanurzenia się w języku. Tym razem nie mam możliwości obracania się na codzień w środowisku niemieckojęzycznym. Staram się jednak otaczać tym językiem na wszelkie możliwe sposoby. Gdy jestem w domu cały czas w tle jest włączony telewizor ustawiony na jeden z nimieckich kanałów. Wszelkie podręczne urządzenia (telefon, tablet) przestawiłam na język niemiecki, podobnie z aplikacjami typu FB. W słuchawkach też cały czas „lecą” niemieckie podcasty.
Jednak wszystkie te metody nie przyniosą efektu jeśli sami nie zaczniemy mówić. Dlatego zdecydowałam się na konwersacje z native speakerem. Mieszkam w małej miejscowości, gdzie nie ma szkoły językowej. Dodatkowo, mało usystematyzowany tryb życia, utrudnia mi dostosowanie się do sztywnego planu zajęć. Dlatego wybrałam naukę przez internet. Wiedziałam, że nie chcę „przerabiać podręcznika”, a zależy mi na konwersacjach. Zdecydowałam też „zaniedbać” gramatykę na rzecz wzbogacenia słownictwa i poznania żywego języka. Drogą eliminacji trafiłam na preply.com. To portal skupiający nauczycieli różnych dyscyplin, w przypadku języków – również native speakerów. Proponowane przez nich usługi są bardzo różnorodne i każdy znajdzie coś dla siebie. Dla mnie preply.com jest idealnym rozwiązaniem ponieważ:
- nauka odbywa się przez Skype – nie muszę nawet wychodzić z domu
- na bieżąco ustalam terminy spotkań
- moja nauczycielka ustala ze mną tematykę zajęć
- system rozliczania i oceniania czyli strona techniczna jest bardzo jasny i przejrzysty
- jest możliwość „przetestowania” nauczyciela w ramach próbnej lekcji
Gorąco polecam ten sposób nauki. Szczególnie dla osób, którym ciężko rozplanować lekcje, a najszybciej uczą się mówiąc.
A jakie Wy macie sposoby na język? Preferujecie tradycyjne metody nauki czy bardziej nowatorskie. Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami i komentarzami. Może wzbogacę swój wachlarz możliwości 🙂
4 komentarze
chciałabym znać kilka języków…jednak moja motywacja na tę chwilę nie jest aż tak wysoka…na pewno nowatorskie metody pozwalają uzyskać lepsze efekty, wszystko, co wzbudza ciekawość się sprawdza 🙂
W moim przypadku, jak widzisz, motywacją była sytuacja, w której się znalazłam. Nie życzę Tobie podobnych okoliczności – bądź, co bądź stresujących – ale motywacji jak najbardziej.
Ja ciągle szukam sposobu dla siebie. Ostatnio przy okazji robiebia czegoś innego, włączyłam sobie podcasty od BBC i muszę powiedzieć, że są naprawdę niezłe. Są dedykowane do nauki angielskiego więc mówią płynnie i wyraźnie. Ze wszystkich jednak sposobów, lubię pracę z drugą osobą sam na sam. Najlepiej zupełnie obcą, przed którą nie mam żadnych wymówek. Do tego praktyka w domowym zaciszu. Tutaj praktyka w rozumieniu zadania, teksty, gramatyka.
Kiedyś też korzystałam z BBC – mają naprawdę niezłe materiały.
Jeśli zaś chodzi o praktykę – nic nie zastąpi kontaktu z żywym językiem