Słuchajcie, oświećcie mnie, bo chyba coś ze mna nie tak.
Od jakiegoś czasu mam okazję obserwować brażnę hotelarską “od środka”. Wiem, ile wysiłku kosztuje przygotowanie pokoju hotelowego na przyjazd gościa. Jakie są koszty funkcjonowanie restauracji przy małym obłożeniu. Wiem, jakim wydatkiem jest serwis sprzątający.
Wiem też, że w swoim domu nie zmieniam codziennie ręczników w łazience, nie zostawiam ich na podłodze. Nie wlewam piwa do doniczek z orchideami. Do głowy mi nie przychodzi, żeby wdeptać czekoladę w dywan czy wyczyścić buty białym ręcznikiem. Może jestem nienormalna ale zwyczajnie taknie postępuję.
Dlaczego więc goście hotelowi, tak właśnie robią?…. Bo “ja płącę, ja wymagam”? Bo “od tego jest sprzątaczka”? A może wraz z przekroczeniem progu hotelu zanikają normalne nawyki?
3 komentarze
Bo sie jeden z drugim cebulak chce raz poczuć jak panisko. Kariery nie ma tak wielkiej, jakby chciał. Domu nie ma takiego wielkoego, jakby chciał. Żony tak pieknej, męża tak bogatego, dzieci tak zdolnych … to się wyżyje przynajmniej wycierając bielutkim ręcznikiem błoto z gumiaków.
A cóż w tym dziwnego? Jak się w bezpłatną delegacyję do “wielkiego miasta” jedzie to trzeba nieco kultury własnej wnieść, czyż nie? Zainspirowałaś mnie, dziś nasram w swoim salonie 🙂
Ci, którzy nie szanują siebie, także człowieka pracy nie szanują!