Pierwsze Etiopki zobaczyłam już we Frankfurcie, w samolocie do Addis. Z resztą ciężko było ich nie zauważyć (potencjalni Etiopczycy – tak na moje oko) stanowili 90% pasażerów. Najbardziej zwracały uwagę ich fryzury. Wymyślne koki, wręcz turbany zaplecione z włosów, setki warkoczyków luźno opadających czy ściśle przylegających do głowy, czy zwyczajnie rozpuszczone włosy, a raczej miliony sprężynek jak po piętnastokrotnej trwałej. Nawet u starszych kobiet nie traciły odcienia głębokiej czerni.
Uwagę zwracają też ubiory. Po okresie spędzonym w muzułmańskim Afganistanie jestem przyzwyczajona do miejscowej kobiety w tradycyjnym stroju, dodatkowo zakrytej burką. W Etiopii tego nie uświadczysz. Nawet jeśli napotkana kobieta jest muzułmanką, zasłonięte ma zazwyczaj włosy, czasem część twarzy. Ubrana jest zazwyczaj “po europejsku”, co oznacza kolorowe sukienki, spódnice krojone w trapez czy koło, sięgające zazwyczaj do połowy łydki. Spodnie nie są rzadkością, przeważają jednak wśród młodych dziewcząt i kobiet. Oczywiście króluje wszechobecny dżins. Nawet w wioskach odległych od stolicy, w środku lasu kobiet noszą się po europejsku – spódnice czy sukienki długie do kostek. Jedyną odmianą jest chusta, zazwyczaj biała; spełnia różnoraką rolę – można się nią przepasać w talii, otulić przy niższych temperaturach, okryć w czasie drzemki czy odpowiednio przewiązując na wysokości ramion ułatwić sobie transport – kanistrów z wodą, drewna, worka z ziemniakami czy dziecka (nie spotkałam się jeszcze żeby ktoś tutaj nosił cokolwiek na głowie). Jeśli chodzi o obuwie – hitem są gumowe baleriny. W wszystkich odcieniach tęczy. Idealnie sprawdzają się w czasie deszczu. Oczywiście są też buty na obcasach, japonki, “adidasy” czy kozaczki. Wszystko made in China.
Kolejna rzecz jaką zauważyłam porównując Etiopię i Afganistan, to pozycja kobiet. Przez pierwsze dni nie mogłam się przyzwyczaić do faktu, że kobiety chodzą swobodnie po ulicach, same jeżdżą autobusami, rozmawiają z napotkanym na ulicy mężczyznami. Nikogo nie dziwi kobieta, która swobodnie zagaduje obcokrajowca. Jednak największym zaskoczeniem była dla mnie obecność kobiet na spotkaniu “starszyzny” w wiosce. Miałam okazję uczestniczyć w jednym, gdzie wśród około 20 osób, były jakieś 4 panie. Co ważne, była to wioska, gdzie 95% społeczności to muzułmanie.
A, jeszcze jedna rzecz. Etiopki nie noszą szczególnie dużo biżuterii. Zazwyczaj kolczyki, na szyi etiopski krzyżyk. Bransolety widuję raczej u panów!
1 Komentarz
Z Afgankami trudno mi porównać, ale zgodzę się, że Etiopki są niewiarygodnie piękne 🙂