W ostatnich latach jesteśmy zalewanie podręcznikami: jak się ubrać, jak się umalować, jak żyć powoli, jak…jak…jak.. Oczywiście po francusku 🙂 A tutaj nagle zmiana. Okazuje się, że można po koreańsku. I to w dużą korzyścią dla nas samych. Dla naszego samopoczucia, urody i przede wszystkim wyglądu. Niezaprzeczalnym faktem jest, że o cerę zaczynamy dbać, gdy jest już za późno. Najdroższy krem przeciwzmarszczkowy kupujemy, gdy zobaczymy pierwsze zmarszczki. Nawilżające maseczki stosujemy, gdy skóra jest przesuszona. Dodatkowo wcieramy, a nie wklepujemy; wygniatamy, ciśniemy i wycieramy. I jeszcze pomstujemy, że to co złe, to przecież w genach dane. I dlatego te Azjatki takie ładne i porcelanowe.
Autorka otwiera nam oczy. Jako “Azjatka” wychowana na Florydzie fundowała sobie wszystkie grzechy przeciw cerze – od opalenizny, przez przesuszanie, po ciężki makijaż. Geny nie pomogły. Pomogła natomiast przeprowadzka do kraju przodków, gdzie dbanie to cerę to całą filozofia. I tą filozofią Charlotte się z nami dzieli.
Po lekturze pierwszych rozdziałów stwierdziłam, że przecież ja to wszystko wiem. Po kolejnych przyszła refleksja: “Ale czy na pewno tak robię?”
Cho w obrazowy sposób przedstawia konsekwencje grzechów wobec ciała. Jest chodzącym dowodem na to, że można się nawrócić i żyć po koreańsku.
Książka, jako poradnik – idealna. To naprawdę elementarz ze zrozumiałym instruktażem, który powinna przeczytać każda nastolatka. Jeden mały minusik za styl – nie lubię być “koleżanką” narratora. Ale w tym przypadku inaczej chyba się nie da.
Moja ocena: 9/10
2 komentarze
Dzisiaj zapanowała moda na kosmetyki koreańskie, japońskie i generalnie wydaje nam się że wystarczy zastosowac krem ze śluzu slimaka , albo z kurkumą i będzemy piękne i gładkie jak kobiety Dalekiego Wschodu. A to tak nie funkcjonuje niestety. Bo najpierw musi byc pielegnacja i to od środka , czyli przede wszystkim właściwe jedzenie,, potem właściwa troska o skórę i dopiero na końcu makijaż. A u nas jest odwrotnie. Kilo tapety na pryszcze i wysuszona słońcem skórę. To potem sa efekty jakie sa.
Pozdrowionka słoneczne:)
Trafione w punkt 🙂