W sobotę znalazłam odpowiedź na nurtujące mnie od dawna pytanie – z czego wynikają różnice w cenie usług kosmetycznych – w tym przypadku zwykły manicure – między gabinetami. Bo niby usługa z nazwy identyczna, kosmetyki podobne, czas poświęcony na usługę też porównywalny. Wielkość miasta, w którym znajduje się gabinet – podobna (tak, to też brałam pod uwagę). No to w czym problem? Już wiem. W pani Anetce i pani Agnieszce. Pani Agnieszka na początku zapyta czy się czego napiję, proponując kawę, zieloną herbatę i wodę. Później zaprosi do gabinetu i cichutko robi co ma robić, pytając tylko o kolor lakieru. Pani Anetka zaoferuje “kawusię”, przy czym swoją położy na stoliku, na którym piłuje moje paznokcie i raczy się nią podczas zabiegu. Całą usługę wykona śmiejąc się perliście, plotkując z koleżanką i komentując zachowania znajomych i innych klientek, wymieniając je z imienia i nazwiska. Oczywiście zapyta też o kolor lakieru, sugerując, że: “ten taki cnotliwy”, “tego już nikt nie wybiera”, “a ten jest zajebisty”.
2 komentarze
hmm, nie wiem, nie bywam 😉
BARDZO celne spostrzeżenia! pozdrawiam