Dla ciała Zdrowo

Bursztynek, bursztynek…czyli jak ratowałam swoją czuprynę

28 maja 2018

Od dziecka marzyłam by mieć długie czarne, proste włosy. Dla niezorientowanych – zupełnie inne niż te, którym obdarowała mnie natura. Ale to już utarty schemat, że panie z lokami, chcą mieć na głowie proste druciki, a te z drucikami – afro; blondynki chcą kruczą czerń, a brunetki ognisty rudy. I ja też chciałam inaczej – wyprostować niby-loki, mysi zmienić na czarny, no i zapuścić bardzo bardzo. Jak się domyślacie, prób było wiele. Nigdy nie skusiłam się na czarny, czarny ale był czekoladowy brąz i rudy. Nigdy nie były idealnie proste ale prostownicę mam do dzisiaj. Nigdy też nie sięgały dalej niż do łopatek..mimo rozpaczliwych prób.

Działań jak widać było wiele. Przyznam, nie oszczędzałam ich. Długo cierpiały te moje włosy i w końcu dały za wygraną. Zaczęły wypadać. Na początku nie przeraziłam się jakoś bardzo. Nigdy nie były super grube, super mocne ani super gęste. Ale też nigdy nie wypadały w takiej ilości! Statyczne „100 włosów dziennie” w moim wypadku można było mnożyć trzy, a nawet cztery razy. To nie były  już żarty. Trzeba było zacząć działać.

Oczywiście słyszałam, że wszystkich stron, że to wina mojej diety: „Bo nie jesz mięsa!”, że zła pielęgnacja: „To od tego farbowania” czy: „Za dużo je prostujesz – popaliłaś i teraz wypadają”. Kulturalnie nie reagowałam na wypowiedzi. Natomiast zareagowałam na sytuację i zdecydowałam się na wspomagacze.

Kierując się logiką – skoro włosy wyrastają z głowy, to trzeba pomóc im od środka, kupiłam Biotebal. Uwierzyłam reklamie, że to nie jakiś „preparat” czy „suplement” ale LEK. Najprawdziwsze lekarstwo. Kupiłam tabletki i łykałam. Pierwszy miesiąc. Drugi miesiąc. Czwarty miesiąc. Pół roku i nic. Spasowałam.

Ale włosy wypadały nadal. Stwierdziłam, że może źle podeszłam do problemu. Zbyt  mało kompleksowo i stąd brak efektu. Do tabletek – tym razem „Vitapil” dorzuciłam lotion. Łykałam i wcierałam namiętnie przez kolejne miesiące. Jak się domyślacie – z efektem marnym. Tzn. efekt był w postaci ubytków na koncie. Bo jak wiadomo, wszelkiej maści reklamowane preparaty nie kosztują mało. Ubywało w portfelu. Ubywało na głowie.  Spasowałam.

Aż trafiłam na Monikę. Fryzjerkę z sieciowego salonu, po którym zbyt wiele sobie nie obiecywałam. Trafiłam tam tak naprawdę przez przypadek – moja dotychczasowa fryzjerka nie miała wolnego terminu. Pani Monika podeszła do tematu bardzo  mało dyplomatycznie. Przede wszystkim stwierdziła, że katuję włosy zbyt mocną farbą i zasugerowała słabszą: „Na TO (tutaj wskazała palcem moje odrosty) wystarczy coś słabszego”. Wysłuchała historii o łykaniu tabletek: „Hmmm…takie tabletki działają od środka..w sumie to na wszystkie włosy…te na nogach też zaczęły wypadać? (to pytanie zadała z wyraźnym zainteresowaniem). Po czym zasugerowała serum z oferty salonu w cenie z dwoma zerami. A na koniec dodała: „A w sumie to wystarczy zwykły jantar z Rossa. Tylko codziennie sumiennie wcierać. Znaczy..włączasz TV, siadasz i przez całe „Barwy szczęścia” wcierasz”. Yhmmm…

No to poszłam do „Rossa” i kupiłam „Jantar”. Najpierw jeden, później drugi, trzeci, piąty. Dokupiłam też szampon. I tam wcieram i myję. Już trzeci miesiąc. Nie oglądam „Barw szczęścia” ale sumiennie, codziennie masuję skórę głowy. I z bananem na buzi obserwuję w lustrze coraz to nowe odrosty. Całą masę nowy włosów. Normalnie armia hatifnatów 🙂

Odżywak i szampon do włosów Jantar

Swoim szczęściem podzieliłam się ze znajomą dermatolog, która nie uwierzyła co prawda w fenomen „Jantara z Rossa” ale potwierdziła, że nic tak nie wspomaga mieszków włosowych jak ich pobudzanie czyli masaż. Tak jak ugniatanie ud bańką chińską powoduje lepsze ukrwienie i eliminację pomarańczowej skórki, tak dopieszczanie skóry głowy pomaga włosom.

Na koniec jeszcze kilka informacji „technicznych” – ten wpis nie jest reklamą firmy Fermona. Nie powstał na zamówienie producenta. Nie jest też „czarnym PR” dla pozostałych dwóch produktów, które wymieniłam. Zwyczajnie – opisałam swoje doświadczenia w temacie z założeniem, że mogą być dla kogoś pomocne.

Odżywka jantar - skład

Mam nadzieję, że nie macie problemów z włosami. Że to, co macie na głowach to spełnienie waszych marzeń. Niemniej, jeśli zdarzy się tutaj zbłąkana dusza, która ma problem „na głowie”, chętnie poznam historię. A może jest ktoś, kto wygrał i wypadaniem włosów i podzieli się doświadczeniami?

Podobne wpisy

Brak komentarzy

Skomentuj artykuł


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.