Kobiet w bazie mało, więc każdy rodzaj żeński wzbudza pewne zainteresowanie. Do rozwijania takowych idealnie nadaje się stołówka. Jakoś nigdy nie zwracałam na to uwagi z prostej przyczyny – zawsze chodziłam tam z Konradem. Siłą rzeczy panowie nie zagadywali, nie dosiadali się. Zwyczajnie – posucha. Aż do dzisiaj.
Poszłam na śniadanie zaoptrzona w książkę, ze słuchawkami w uszach. Usiadałm sama przy stoliku i w odtwarzaczu padła bateria. Siedze więc zaczytana, zajęta jedzeniem, ze słuchawkami w uszach, bez muzyki. Za moimi plecami, przy nieco oddalonym stoliku rozgrywa się dialog
Żołnierz nr 1: Ej, patrz…przed nami siedzi ta dupa z PRT.
Żołnirze nr 2: No widzę…
Żołnirze nr 1: Chodź, siądziemy z nią. Sama jest
Żołnirze nr 2: E, co ty…zaraz pewnie przyjdzie ten jej fagas…
Po piętnastu minutach, gdy już zbierałm się do wyjscia….
Żołnirze nr 1: Te…nie przyszedł…
Żołnirze nr 2: No..może mu w końcu kopa dała…jest szansa…
Konkluzje:
– byłam obserwowana
– jestem nadal obserwowana
– czekam na rozwój wypadków :)
– nie wiem czy iść na obiad….
2 komentarze
Jak najbardziej iść!
A niewybrednym podrywom dać odpór w stylu: co ty facet! Nie nauczyła Cię Mamusia dobrych manier? Czas iść na nauki do Babci!
Ja pamiętam, że to zawsze działało!
Tylko jeden szkopuł jest!
Jam cywil!
no właśnie…a to trepy były 🙂 a obiad i kolację wzięłam na wynos !