Hmmmm…… Na początku obiecywałam sobie, że nie będę pisała o rzeczach, które mnie nie dotyczą. Ale człowiek nie krowa i poglądy czasem zmienia. W konsekwencji dzisiaj będzie o relacjach damsko-męskich „na wojnie“. Myślę, że najlepiej zobrazuje to secnka rodzajowa. Byłam mimowolnym świadkiem wielu, więc ta będzi przykładowa.
Akcja toczy się w damskiej toalecie. Guzikowianka w jednej z kabin, przy umywalkach dwie panie z pagonami. I dialog
Pani nr 1: Wiesz…tak mi ciężko…
Pani nr 2: A co się stało?
Pani nr 1: Jak to co…rotacja.. On jutro leci do kraju.
Pani nr 2: A… i co?
Pani nr 1: Ja zostaję tutaj. Zlecę dopiero za dwa miesiące. Przez ten czas nie będziemy się widzieć.
Pani nr 2: No ale to chyba nie ma zanczenia – przecież on ma w kraju rodzinę – żonę, dzieci.
Pani nr 1: Tak ale wiesz…oni już dawno nie są razem szcześliwi. On mi o tym opowiadał. To straszne – ona go w ogóle nie rozumie. Tak mu współczuję…
Pani nr 2: I co teraz? On przecież wraca do Polski, do rodziny właśnie,a Ty zostajesz tutaj.
Pani nr 1: Nie, to nie tak. On leci, żeby się z nią rozwieść. A gdy ja przylecę to weźmiemy ślub.
Nie komentuję…Każdy ma prawo do marzeń. Nawet tych najbardziej beznadziejnych.
Brak komentarzy