Guzikowianka wpadła w nałóg. Spokojnie – ten jest jak nabardziej zdrowy. Codziennie wstaje skoro świt (przed piątą) i siódme poty wyciska na bieżni. Ten dziwny nawyk nie dość, że pozwala zachować jako taką kondycję, to jeszcze wzbudził zainteresowanie płci przeciwnej. W konsekwencji doszło do wymiany informacji, a że Guzikowianka o tej dziwnej porze mało abstrakcyjnie myśli… Scenka rodzajowa poniżej.
Pan Żołnierz: Pani tak codziennie biega rano?
Guzikowianka: Tak, codzinnie…
Pan Żołnierz: To może sobie razem będziemy biegać?…
Guzikowianka: Ale nie zmieścimy się razem na jednej bieżni….. (ze szczerym zdumieniem na twarzy)
Brak komentarzy