Czasem zdarza mi się odpoczynek od kryminałów. Przerzucam się wtedy na zupełnie inny biegun czyli literaturę lekką, łatwą i przyjemną – “literaturę na obcasach”. Tym razme padło na Ann Mah i “Miłość w pieciu smakach”. Spodziewałam się, że będzie o samotnej trzydziestolatce, która lubi gotować/jeść, ma szczęśliwą, dzieciatą i mężatą przyajciółkę, a sama szuka miłości czyli księcia na białym koniu. Okazało się, że w przypadku “Miłości w pięciu smakach” jest ianczej.
Isabelle to Amerykanka z chińskim korzeniami. Owszem, nie ma męża ale też nie szuka miłość swego życia. Lubi nie tyle jeść ile smakować, z gotowaniem nie idzie jej jednak za dobrze. O wiele lepiej, jak się okazuje, wychodzi jej pisanie o gotowaniu. Jak na typową bohaterkę babskiego czytadał wyjeżdża ale nie po to, by zapomnieć ale by odnaleźć. Jak jej się to uda?
Przeczytajcie sami.
Dodatkowe punkty za przypisy w postaci opisów chinskich dań i definicji.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy