Życiowo

Ale “czad”

11 sierpnia 2013

A dokładnie “chad”, bo chyba taka jest poprawna pisownia. W stolicy widziałam wiele sklepików, których jedyny asortyment stanowiła butelkowa woda i coś, co z grubsza przypominało mi wielkie kolby kukurydzy, nie odarte jeszcze z zielonych osłonek. Dodatkowo oplecione sznurkiem i opisane po arabsku. Jak się okazało, to nie mega-kukurydza, ale popularna w krajach arabskich substancja stymulująca czyli taki trochę narkotyk. Chad to pakuł zwiniętych liści, które urywa się po kawałku i przeżuwa przez kilka godzin wypychając tym policzki. Wrażenia smakowe wątpliwe, coś na pograniczu trawy i siana. Wrażenia innego rodzaju – lekki odlot jak po wypiciu dziesięciu kaw i brak uczucia głodu przez kilka kolejnych godzin. Chad popularny początkowo w krajach Półwyspu Arabskiego przywędrował wraz z muzułmanami na Czarny Ląd, gdzie żucie staje się powoli rytuałem. Taki sobie nałóg. Zważywszy na brak tradycyjnych palaczy (od mojego przyjazdu nie widziałam jeszcze osoby palącej papierosa) może czad jest namiastką?


Podobne wpisy

1 Komentarz

  • Reply fusilla 12 sierpnia 2013 at 12:39

    O! Jak się przy tym chudnie, to może zamiast diety być! ;-))))

  • Skomentuj artykuł