Planowałam zacząć wiosną czyli przełom marca i kwietnia. Ale, że wiosna już jest (nie wiem jak u Was, ale na Dolnym Śląsku już zielono) to i ja przyspieszyłam aktywność. Wczoraj wieczorem wybrałam się na pierwsze w tym roku zewnętrzne bieganie. Pierwsze kilometry już za mną, katar jest, małe zakwasy są – sezon rozpoczęty. Do tego dojdzie jeszcze joga i ….tym się nie chwaliłam. Moje nowe odkrycie to masaż bańkami chińskimi w wykonaniu zaprzyjaźnionej masażystki. Nie powiem, żeby był super przyjemny i bezbolesny, bo nie jest i nie o to w nim chodzi. A o co chodzi? Żeby zniknęła pomarańczowa skórka! Oczywiście nie znika ale….po trzech masażach jest prawie niewidoczna. Liczę, że po kolejnych dwóch będzie zupełnie niewidoczna. A wtedy może nawet się pochwalę światu nowym image moich udek! 🙂
4 komentarze
hmmm coś na cellulit i mi by się przydało. życzę Ci niesłabnącej motywacji do biegania, jogi i tych chińskich baniek!
Nie miałam jeszcze takiego, za to lubie tajski, wykonywany tylko przedramieniami masażysty!
@jol-ene motywacja będzie potrzebna, tym bardzie, że zamiast masażu dzisiaj Coldrex :/
Ja, na cellulit na razie zamierzam stosować po prostu orbitreka, który sobie w domu stoi. Ekonomiczniej. Jak się nie uda, będzie się myśleć o czymś innym.
Też bym sobie pobiegała. Ale samej mi się nie chce, a raczej – boję się, a żadnego kompana nie mogę sobie zorganizować 🙁