Intrygują mnie bardzo. Potrafią godzinami siedzieć w kucki i czekać.
Umawiają się na 16 a przychodzą o 14 i domagają się spotkania. Gdy
odmawiasz, siadają w kucki i czekają. Nie chciałabym żeby to źle
zabrzmiało ale czekanie to dla nich coś tak normalnego jak dla nas
praca, jedzenie czy sprzątanie. A co najciekawsze…czekają w totalnym
spokoju, bez jakiegokolwiek zniecirpliwienia, marudzenia czy znużenia.
Czekanie to stłay element ich życia. Podobnie jak brak pośpiechu i
niefrasobliwść.
Ta ostatni obajwia się w sposób następujący. Umawiasz się z nimi, że
na następne spotkanie przyniosą dokumenty, listy obecności i rachunki.
Mija tydzień, jest spotkanie – część dokumentów jest, części brak.
Kolejne spotkanie – brakujące dokumenty doniesione. Przeglądasz –
błędne. Zwraczasz do poprawy. Afgańska rzeczywistość.
A teraz trochę ideologicznie Wczorja mieliśmy tutaj małą uroczystosć
związaną z przekazaniem obowiązków. Zdarzenie oficjalne, z udziałem
lokalnych przedstwicieli. Chłopaki w galowych mundurach. I zagrali
Mazurka Dąbrowskiego. Nie uwierzycie ale miałam gęsia skórkę. Nigdny
nie byłąm jakimś wybitnym patriotą ale wczoraj…. Gdy widziałam jak
stoją na baczność, salutują i jeszcze w tle hymn… Jakoś tak ciepło
mi się zrobiło
4 komentarze
Wrażenia wydają się być ciekawe! Chciałabym to na żywo widzieć.
A nie tylko Afgańczycy potrafią tak czekac. W Egipcie też mnie to zadziwiało. jak równiez to, że spóźnienie się godzinę na spotkanie nie było niczym niezwykłym.
Beatko, to chyba kwestia mentalności 🙂 Pozostaje się przyzwyczaić i już.
ach, zazdroszczę ci kobieto…
u mnie w domu już tyle się o tym Afganistanie rozmawia, też bym chciała to wszystko zobaczyć…
pewnie już całkiem niedługo zobaczę na zdjęciach…
pozdrawiam…
zapraszam do mnie po odbiór wyróżnienia 😉