Życiowo

A jak…

9 marca 2015

Ostatnio głośno jest o książce Małgorzaty Halber „Najgorszy człowiek na świecie”.  Główna bohaterka – alter ego autorki – jest alkoholiczką.  Alkohol to jej lekarstwo na życie. Na nieśmiałość, na dobrą zabawę, na odwagę.  Pomaga od razu ale też szkodzi, dlatego bohaterka postanawia z nim zerwać. Książka to historia walki z tym nałogiem. Porusza do głębi. Ale dzisiaj nie będzie o książce ale o ludziach i alkoholu. Na tym drugim za bardzo się nie znam – a napojów wyskokowych przemawia do mnie wytrawne wino w ilości 1 lampka. Są osoby, którym jedna lampka nie wystarcza. Potrzebuję więcej, mocniej, częściej. Nie, to nie panowie spod budki z piwem. To nie  ich to nie ich towarzyszki z napuchniętymi twarzami. Nie młodzi ludzie, dla których dobra zabawa równa się urwany film. To normalni ludzie z mieszkania obok. Sąsiad z drugiej strony ulicy, który codziennie mówi dzień dobry. Pani z urzędu, która jako jedyna ma cierpliwość dla petentów. Nie, nie przychodzą pijani do pracy. Nie biją żon pod wpływem wysokoprocentowej agresji. Ba, nie wsiadają za kółko po jednym piwie. Są nieszkodliwi. Grzeczni. Mili. Uprzejmi. Zawsze pachnący i uśmiechnięci. Tylko po pracy, wieczorem na odstresowanie muszą wypić jednego drinka. Tylko na koniec tygodnia potrzebując resetu w postaci „pół litra na głowę”. Nie, nie awanturują się po spożyciu. Idą grzecznie spać. A następnego dnia dalej świetnie grają swoje role w świecie bez nałogów

Podobne wpisy

2 komentarze

  • Reply ~fusilla 15 marca 2015 at 18:13

    Hm! Też tak kiedyś miałam! Niestety!

  • Reply ~ewawkaloszach 12 września 2015 at 21:19

    Pozdrawiam EwaWkaloszach 🙂

  • Skomentuj artykuł


    The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.